Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Z dużą nadzieją (ale i niepewnością) sięgałem po nową pozycję wydawniczą Tajfunów. Wcześniejsze ich tytuly spodobały mi się, i świetnie wpasowały się w mój gust fana Japonii. Tym razem jest podobnie. Nie zawiodłem się, mimo, że jest to trochę inny rodzaj opowieści. • W kameliowym świecie postacie i zdarzenia prezentują się nam w iście japońskim stylu. Powolna, na pozór błaha narracja. Spokojni (choć nie bez rozedrgania wewnętrznego), plastyczni bohaterowie. Cudowne opisy przyrody i prostych czynności (gotowanie, ubieranie się, spacerowanie). Wreszcie taki mocno filozoficzny, egzystencjonalny motyw przewodni: przemijanie, ludzkie relacje, zmienność nas samych i otoczenia (symbolika pór roku). • Czytając kaleliowy sklep miałem bardzo realistyczne wrażenie ulotności świata i nas samych. I płynącą z tego naukę, iż ważne jest, żeby cieszyć się tym co mamy, tu i teraz. Chwytać dzień. Wydobywać z niego to, co najlepsze (mimo swoich problemów, przeciwności losu). W sumie jest to bardzo prosta opowieść. Bardzo lekka. Ale równocześnie szalenie ciepła i budująca. • Z drugiej strony - jako miłośnik (prawie) wszystkiego co japońskie - delektowałem się tą opowieścią. Złapałem się na swoistej wizualizacji. Na gotowych kliszach filmu, lub anime. I tak na koniec napiszę, iż opowieść o tym sklepiku to doskonały materiał na dobry film. • Polecam.
-
Niby o starości. O sobie samym. O wzlotach i porażkach. Ale styl tej opowieści rozczarowuje. Książka z nagrodą Akutagawy, tylko szczerze mówiąc nie wiem za co.
-
Po lekturze tej książki mam mieszane odczucia. Z jednej strony na pewno jest to świetna książka, którą wciąga i która na swój sposób fascynuje. Z drugiej pozostawia pewien niedosyt. Tym bardziej, że jest to swego rodzaju kryminał. Watek morderstwa, wokół którego osnute są pozostałe wątki: australijskich różnic rasowych, dojrzewania, obyczajowy, z każdą kolejną stroną robi się miałki i rozmywa się w natłoku urywanych informacji. Poza tym autor czerpie garściami z amerykańskiej kultury. Nie tylko z powieści i filmów tamtej epoki (lata 60-te), lecz również tworzy swego rodzaju gorący nastrój amerykańskiego południa. Jednak dla mnie największym mankamentem tej pozycji jest fakt, że Jaspera Jonesa można poniekąd przyrównać do powieści Irvinga "Modlitwa za Owena". I to jest najgorsze - natrętne kopiowanie cudzych pomysłów.