Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Miejska Biblioteka Publiczna w Olsztynie
[awatar]
Olsztyn MBP
Rodzaj: Biblioteki publiczne
Telefon: 895353080
Województwo: warmińsko-mazurskie
Adres: Tylko administracja biblioteki: ul. Marii Rodziewiczówny 2
10-030 Olsztyn
E-mail: gromadzenie@mbp.olsztyn.pl

Adresy filii bibliotecznych wraz z godzinami otwarcia są dostępne na stronie Miejskiej Biblioteki Publicznej: mbp.olsztyn.pl/filie

Najnowsze recenzje
1 2
  • [awatar]
    Olsztyn MBP
    „Bokserkę“ przeczytałam już dawno, ale wciąż coś odwodziło mnie od napisania recenzji. Jakby powieść we mnie dojrzewała. Kiedy myślę o tej książce, a myślę o niej często, mam przed oczami guzik. Bo na początku odpada guzik, a później, trochę jak opowieść, toczy się do swojego celu i nadaje „Bokserce“ nieco nierealny wymiar. • Przeznaczenie? Już na początku mnie to zastanowiło. Z jednej strony Grażyna Plebanek kreuje swoich bohaterów tak, byśmy mieli pewność, że w swoich powieściowych życiach to oni mają władzę nad zdarzeniami, w których uczestniczą, że decydują i ponoszą konsekwencje, a z drugiej, już na wstępie wikła ich w nieco magiczny splot zdarzeń… I przez to właśnie stałam się bardziej czujna… Niby to taka realna powieść, a choćby głos w metrze, który później okazuje się być ważnym głosem w świecie Lu, głównej bohaterki powieści… no i ten guzik, który „należał do kogoś innego, a do niej się przyturlał, ze wszystkim, co wiedział.“ • „Bokserka“ to opowieść o Emilii, Emi, Mimi, o Lu. O kobiecie, która się gubi sama w sobie, ale szuka, zadaje pytania i chce się uwolnić, tylko trochę nie wie, która i czy w ogóle któraś z jej masek jest twarzą. • Emilia, nim stanie się Lu, skończy długoletni, bezpieczny związek, w którym się dusiła i wyjedzie z Polski za kochankiem. Trafi do ambasady, uwikła się w niejedną pajęczynę i trafi na ring. Tam spotka Sprite i tam powoli będzie odnajdywała siebie. W którymś momencie swojej wędrówki zamieszka w domu, o którym będzie lubiła myśleć, że to dom z brzuszkiem. I zacznie w niej kiełkować nowe życie. Jej własne nowe życie. W końcu dom z brzuszkiem powinien je w sobie nosić, prawda? • Wracając jednak do Emilii, to nie miała łatwego życia. „Jej mężczyźni zaczynali często zdanie od: bo kobiety…. Wściekała się. Jakie kobiety?! Stawiali ją w rzędzie z kobietami ich przeszłości, z jakąś ogólną kobietą o zamazanych rysach twarzy, która robi to, a nie robi tamtego. (…)Cokolwiek by zrobiła, jak bardzo byłaby inna, osobna, i tak stała w cieniu tej ogólnej kobiety, kobiety rozpiętej między okresem a głodem poczęcia, abstrakcyjnej jak Biały kwadrat na czarnym tle Malewicza, kobiety, którą mężczyźni dobrze znali. Samej Lu nie dostrzegali. Szkoda, bo byliby dumni, że są właśnie z nią. A tak podniecali się, że są z kobietą.“ Ale to nie do końca tak, że mężczyźni przeszkadzali Lu w drodze do samej siebie. Ona po prostu musiała przejść pewną drogę. Tak to już czasem bywa, że trzeba niektóre rzeczy przetrwać, by ruszyć dalej, by zrozumieć. • Ta powieść ma w sobie tak wiele historii, o których chciałabym Wam opowiedzieć, że aż nie wiem, od czego zacząć, więc po prostu napiszę: przeczytajcie. „Bokserka“ da Wam do myślenia. Bohaterowie „Bokserki“ są w samym środku zdarzeń, a my, czytelnicy, zerkamy z zewnątrz na to co myślą i o kim, w jakie relacje są uwikłani. To zdaje się Umberto Eco w „Imieniu Róży“ napisał, że aby zobaczyć, jak wygląda biblioteka, trzeba na nią patrzeć z zewnątrz, trzeba z niej po prostu wyjść. Nam, czytelnikom, jest zdecydowanie łatwiej… • Ciekawa jestem Waszego zdania na temat tej książki. Czytałam sporo różnych opinii, jedni zachwalają, inni krytykują. Ale zdaje się, o to właśnie chodzi w ciekawej prozie, by nie była jednoznaczna i wzbudzała emocje. I ta książka z pewnością taka jest. • PS Już zapowiadam, że niedługo na blogu i w Magazynie Literackim Książki mój wywiad z Grażyną Plebanek, a poniżej kilka zdjęć ze spotkania z autorką, które miałam przyjemność prowadzić w ramach projektu Dom Mendelsohna – Miejsce na literaturę. • Urszula Witkowska • Blog: Pełen Zlew – blog o książkach, kotach i bałaganie
  • [awatar]
    Olsztyn MBP
    „Bokserkę“ przeczytałam już dawno, ale wciąż coś odwodziło mnie od napisania recenzji. Jakby powieść we mnie dojrzewała. Kiedy myślę o tej książce, a myślę o niej często, mam przed oczami guzik. Bo na początku odpada guzik, a później, trochę jak opowieść, toczy się do swojego celu i nadaje „Bokserce“ nieco nierealny wymiar. • Przeznaczenie? Już na początku mnie to zastanowiło. Z jednej strony Grażyna Plebanek kreuje swoich bohaterów tak, byśmy mieli pewność, że w swoich powieściowych życiach to oni mają władzę nad zdarzeniami, w których uczestniczą, że decydują i ponoszą konsekwencje, a z drugiej, już na wstępie wikła ich w nieco magiczny splot zdarzeń… I przez to właśnie stałam się bardziej czujna… Niby to taka realna powieść, a choćby głos w metrze, który później okazuje się być ważnym głosem w świecie Lu, głównej bohaterki powieści… no i ten guzik, który „należał do kogoś innego, a do niej się przyturlał, ze wszystkim, co wiedział.“ • „Bokserka“ to opowieść o Emilii, Emi, Mimi, o Lu. O kobiecie, która się gubi sama w sobie, ale szuka, zadaje pytania i chce się uwolnić, tylko trochę nie wie, która i czy w ogóle któraś z jej masek jest twarzą. • Emilia, nim stanie się Lu, skończy długoletni, bezpieczny związek, w którym się dusiła i wyjedzie z Polski za kochankiem. Trafi do ambasady, uwikła się w niejedną pajęczynę i trafi na ring. Tam spotka Sprite i tam powoli będzie odnajdywała siebie. W którymś momencie swojej wędrówki zamieszka w domu, o którym będzie lubiła myśleć, że to dom z brzuszkiem. I zacznie w niej kiełkować nowe życie. Jej własne nowe życie. W końcu dom z brzuszkiem powinien je w sobie nosić, prawda? • Wracając jednak do Emilii, to nie miała łatwego życia. „Jej mężczyźni zaczynali często zdanie od: bo kobiety…. Wściekała się. Jakie kobiety?! Stawiali ją w rzędzie z kobietami ich przeszłości, z jakąś ogólną kobietą o zamazanych rysach twarzy, która robi to, a nie robi tamtego. (…)Cokolwiek by zrobiła, jak bardzo byłaby inna, osobna, i tak stała w cieniu tej ogólnej kobiety, kobiety rozpiętej między okresem a głodem poczęcia, abstrakcyjnej jak Biały kwadrat na czarnym tle Malewicza, kobiety, którą mężczyźni dobrze znali. Samej Lu nie dostrzegali. Szkoda, bo byliby dumni, że są właśnie z nią. A tak podniecali się, że są z kobietą.“ Ale to nie do końca tak, że mężczyźni przeszkadzali Lu w drodze do samej siebie. Ona po prostu musiała przejść pewną drogę. Tak to już czasem bywa, że trzeba niektóre rzeczy przetrwać, by ruszyć dalej, by zrozumieć. • Ta powieść ma w sobie tak wiele historii, o których chciałabym Wam opowiedzieć, że aż nie wiem, od czego zacząć, więc po prostu napiszę: przeczytajcie. „Bokserka“ da Wam do myślenia. Bohaterowie „Bokserki“ są w samym środku zdarzeń, a my, czytelnicy, zerkamy z zewnątrz na to co myślą i o kim, w jakie relacje są uwikłani. To zdaje się Umberto Eco w „Imieniu Róży“ napisał, że aby zobaczyć, jak wygląda biblioteka, trzeba na nią patrzeć z zewnątrz, trzeba z niej po prostu wyjść. Nam, czytelnikom, jest zdecydowanie łatwiej… • Ciekawa jestem Waszego zdania na temat tej książki. Czytałam sporo różnych opinii, jedni zachwalają, inni krytykują. Ale zdaje się, o to właśnie chodzi w ciekawej prozie, by nie była jednoznaczna i wzbudzała emocje. I ta książka z pewnością taka jest. • PS Już zapowiadam, że niedługo na blogu i w Magazynie Literackim Książki mój wywiad z Grażyną Plebanek, a poniżej kilka zdjęć ze spotkania z autorką, które miałam przyjemność prowadzić w ramach projektu Dom Mendelsohna – Miejsce na literaturę. • Urszula Witkowska • Blog: Pełen Zlew – blog o książkach, kotach i bałaganie
  • [awatar]
    Olsztyn MBP
    Pierwsze, co przychodzi mi do głowy po zakończeniu lektury, to stwierdzenie, że Światła pochylenie jest książką lekką jak skrzydła motyla. Taką trochę bajką dla współczesnych dorosłych, która pozwala oderwać się od pędzącej codzienności. • Na początku poznajemy Helen – ducha 27-letniej kobiety, która sama siebie nazywa Światłem. Helen opowiada nam historię swoich gospodarzy i stu trzydziestu lat swojego (nie)życia. Aż nagle pewnego dnia, czuje na sobie czyjeś spojrzenie. Zaintrygowana postanawia sprawdzić, jak to jest możliwe. • I w tym momencie poznajemy Jamesa – ducha 29-latka, który chwilowo znajduje się w ciele 17-letniego chłopaka. • Helen i James od początku są sobą zafascynowani. Wymieniają się swoją wiedzą i poglądami na temat życia jako duch. Można by teraz powiedzieć, że zaczyna się ckliwa historyjka o tym, jak Helen i James zakochują się w sobie, a potem Helen zdobywa ciało i żyją razem długo i szczęśliwie. • Na całe szczęście, autorce udało się tego uniknąć i pod płaszczykiem romansu poruszyła istotne problemy społeczne. Poza parą głównych bohaterów istotną rolę odgrywają ich „ciała” Billy i Jenny. • Billy to klasyczny chłopak z problemami. Kilka lat wcześniej jego ojciec trafił do więzienia za dotkliwe pobicie matki I Billy został pod opieką starszego brata. Dodatkowo wplątał się w niewłaściwe towarzystwo i niewiele brakowało, a przedawkowałby narkotyki. • Jenny pochodzi z ortodoksyjnie religijnej rodziny. Z pozoru sielankowy świat wspólnoty religijnej jest pełen ułudy i hipokryzji. To świat nakazów i zakazów, gdzie każdy przejaw • Helen i James zajmują ciała nastolatków, w momencie gdy Jenny i Billy nie mają już siły żyć. Poznając lepiej siebie i swoich gospodarzy wytykają otoczeniu najgorsze występki. Helen i James pokazują rysy na sielankowym życiu, a także promyki słońca wśród pozornej beznadziei. Swoim zachowaniem ratują zarówno siebie, jak i swoich gospodarzy, przywracając im chęć do życia i do powrotu do własnego ciała. Dodatkowo zmieniają postrzeganie świata otoczenia, w którym przyszło im żyć. • Całość czyta się bardzo szybko. Można powiedzieć, że aż za szybko. Zdecydowanie warto przeczytać. • Oliwia Anna Chojnacka • Blog: Kufer z niespodziankami
  • [awatar]
    Olsztyn MBP
    To wielki i bardzo odważny debiut. Wiele recenzji krytykuje dialogi i bohaterów, często mówią, że autor chciał opisać zbyt wiele. A ja wam powiem, że nic nie było zbędne w tej książce, wszystko zależy od tego, jak bardzo otworzycie przed nią swoje serce. Wiele słów padło w tej książce, które mogłabym wypisywać na murach i wykrzykiwać prosto w ucho tym, który nie potrafią oddzielić kraj i jego kulturę od rządu. Jestem szczęśliwa, że tak wspaniała książka ukazała się właśnie teraz. Wiktoria Korzeniewska Blog: Przeczytaj mnie
  • [awatar]
    Olsztyn MBP
    Ostatnio coraz częściej wydawnictwa zaczęły stawiać na naszych półkach książki o kobietach, które mają wiedzę. Kobietach, które swoją mądrość nie zdobyły na uniwersytetach, a w lesie, wśród polnych ziół i przy cichym szepcie swojej babci. Oficynka uraczyła nas „Starą Słaboniową i Spiekładuchami” Łańcuckiej, a Wydawnictwo MG wydało cudną „Szeptuchę” Iwony Menzel, by po chwili sprezentować czytelnikowi kolejną Prowincję Katarzyny Enerlich, tym razem była pełna szeptów, a jak wiemy, w ciszy gęstego lasu najpiękniej szepce szeptucha. • Właśnie dlatego skusiłam się na „Prowincję pełną szeptów” – szeptuchy, pogaństwo, historie o czarach i leśnych ziołach zawsze były mi bliskie. I choć wiem, że Katarzyna Enerlich często o takich rzeczach pisze, była to pierwsza książka, którą przeczytałam. Jako nowicjuszka w cyklu prowincji potrzebowałam przewodnika. Na szczęście właścicielka Pełnego zlewu jest moją cudną przyjaciółką i to właśnie ona przy ciepłym kubku herbaty opowiedziała mi historię Ludmiły, streszczając poprzednie pięć prowincji. • W „Prowincji pełnej szeptów” Ludmiła zostaje wdową. Wojtek już nigdy nie wraca do domu z powodu katastrofy lotniczej i żona, którą zostawił samą, musi stawić czoło nowemu obliczu samotności, tym razem zabarwionemu śmiercią. • I właśnie dlatego poleciłabym tę książkę komuś, kto przeżył stratę bliskiej osoby. Ludmiła bardzo powoli próbuje wyjść z głuchej studni rozpaczy, w której zamknął ją świat i opis tego, jak to robi zdecydowanie może pomóc komuś w podobnej sytuacji. • Znalazłam też w „Prowincji…” dużo krótkich historii, które lubię najbardziej – o czarach, magii, lesie, duchach, minionych wiekach, a nawet o bogu Smętku. Znalazłam także wiele przepisów, które przy czytaniu odznaczałam karteczkami i mam szczery zamiar je spisać i wypróbować. I choć językowo i literacko książka zdecydowanie nie przypadła mi do gustu, jestem skłonna uznać ją za bardzo inspirującą – tuż po jej zamknięciu zabrałam się za robienie naleśników, których nie smażyłam od dobrych pięciu lat. • Wiktoria Korzeniewska • Blog: Przeczytaj mnie
Planowane i pożądane pozycje
  • Botanika duszy
    Gilbert, Elizabeth
  • Moja Warmia
    Cyfus, Edward
szulczakkatarzyna
monikam111
Ebolinka
Nadia_Lena_Pepel
z.miezian
aniaklich1
malwina_1985
irena5
candidaalbicans6
jabloan0
agacior-herbaciarz
bogdan.dominski
alicjamindrow
magdalenka1
mania702
antonikjolanta

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo