Akcja opowiadania toczy się... no właśnie: gdzie (?), kiedy (?) - o tym nie wiemy. Możemy się tylko domyślać, że około 1800 roku, spodziewając się, że wątek w nim poruszony jest jakby odbiciem przeżyć samego autora, chociaż... czy aby na pewno? Pięćdziesięcioletni major, niespodziewanie dla samego siebie, dowiaduje się, że jest kochany przez młodziutką dziewczynę. Zresztą nie obcą, bo córkę swojej siostry i przyszłą żonę własnego syna - Flavia. Imponuje mu zainteresowanie Hilarii jego osobą. Szybko doznaje huśtawki uczuć, z przewagą tych, które mają wnieść w jego życie cudowną odmianę. Wzrasta jego poczucie męskości, ale i wzrasta jego lęk przed äutratą darów, jakie czas odbiera...ö. Zatem czyni usilne starania o poprawę własnego wyglądu, a przy tym korzysta z porad aktora, dla którego dbałość o wygląd jest zajęciem powszednim. Momentami w zabiegach swoich staje się nasz bohater groteskowy... Co i raz miewa wątpliwości - bo przecież to Flavio miał być tym, którego Hilaria w przyszłości poślubi - ale jednak, z miłości własnej, wątpliwości majora ustępują egoizmowi. Widać od razu, że nie kocha on Hilarii w istocie (a czy ona naprawdę go kocha?), że jest to najzwyklejsza w świecie - wyjąwszy potrzebę bycia kochanym - próżność mężczyzny w średnim wieku, pragnącego akceptacji, uznania jego własnej atrakcyjności, akceptacji jego ja.