"Zbrodniarz i panna” Kazimierza Kwaśniewskiego pod wpływem lektury najnowszego kryminału Michała Witkowskiego o znaczącym tytule „Zbrodniarz i dziewczyna”. Ciekawość była silniejsza niż niechęć do powieści milicyjnej, co skłoniło mnie do zagłębienia się w tę niezbyt długą historię. Stałam się świadkiem wielkiej metamorfozy głównej bohaterki, panny Małgorzaty Makowskiej, z Kopciuszka w Kocicę. Kwaśniewski stworzył klasycznego reprezentanta gatunku – boski kapitan Ziętek jest ‘nadczłowiekiem w niebieskim mundurze’ w stanie czystym, posługując się nomenklaturą Stanisława Barańczaka. Niezwykle błyskotliwy i przystojny, wysportowany, obeznany z bronią palną, przebiegły i diablo niebezpieczny. A przy tym zakochany w swojej pracy, bez zmrużenia oka wykonujący polecenia zwierzchnika, ufający w skuteczność milicji i jej procedur. Lojalny, ale nie służbista. Silne poczucie obowiązku nie jest w stanie zagłuszyć odpowiedzialności za cywila i jego bezpieczeństwo. Przy jego boku bezradna i zagubiona Małgorzata Makowska, która cudem wychodzi z rąk mordercy, rozkwita niczym róża. Odkrywa w sobie pokłady odwagi i energii, by stawić czoło bezwzględnemu złoczyńcy, napadającemu na bankowe konwoje. Akcja większej części powieści rozgrywa się w Zdrojach, a dokładniej w hotelu Imperial. Nie będę wykazywać podobieństw z prozą Witkowskiego, bo wydają mi się one bardzo klarowne, wystarczy zapoznać się z obiema pozycjami. Za to przy lekturze Kwaśniewskiego należy pamiętać, że schematyczność i szablonowość tego typu powieści były warunkiem ich istnienia. Dlatego zamiast skreślać od razu płaskie, jednowymiarowe postacie, stereotypowy podział płci oraz przypisywanych im cech, a także mało zaskakujące opisy miejsc, spójrzmy raczej na tę książkę jako lekcję z historii kultury i cieszmy się ze zmian politycznych i światopoglądowych, jakie od tej pory zaszły, drażniące elementy zaś potraktujmy jako ciekawostkę obyczajową. Przepych nadmorskiego kurortu i skądinąd zaskakujące zakończenie z pewnością zrekompensuje nam resztę.