O czym się nie mówi:

powieść współczesna

Autor:
Gabriela Zapolska (1857-1921)
Wyd. w latach:
1922 - 2005
Wydane w seriach:
Antykwariat Polskiego Romansu
Klasyka...
Antykwariat Polskiego Romansu - Ex Libris
Klasyka... ("Universitas")
Autotagi:
druk
książki
powieści
proza
Więcej informacji...

O czym się nie mówi to opowieść o przewrażliwionym i nerwowym mizantropie, znudzonym urzędniku zajmującym się podatkami, który usiłuje wypełnić swoje puste życie lekturą filozofów i licznymi romansami z tzw. „porządnymi” dziewczętami. „Porządne” to te, które wdając się w romans są wierne swojemu kochankowi (oczywiście do czasu zerwania prze niego), zadowalając się skromnymi prezentami i poczęstunkami. Są to najczęściej szwaczki, sprzedawczynie, dziewczęta z fabryk, prawdziwą obsesją jest dla niego tak rozumiana „uczciwość”. Zakocha się jednak właśnie w prostytutce – Frani-Poranku, która przemieni jego życie, ale nie zmieni stosunku do kobiet. Opowieść nie jest prototypem znanej historii o pretty women, skomplikowany świat uczuć i uprzedzeń nie pozwoli głównym bohaterom na trwałe szczęście. Gabriela Zapolska (1857–1921), właśc. Maria G. Śnieżko-Błocka, z domu Korwin Piotrowska, secundo voto Janowska, pisarka i publicystka, aktorka; córka marszałka szlachty wołyńskiej. Dla teatru zerwała z rodzinnym środowiskiem ziemiańskim, występowała 1882–1900 m.in. w Krakowie, Lwowie oraz 1889–95 w Paryżu (1892–94 w Théâtre Libre); była propagatorką idei A. Antoine'a, m.in. prowadząc 1902–03 własną szkołę dramatyczną w Krakowie (1903 cykl przedstawień jako Scena Niezależna); 1904 osiadła we Lwowie. W twórczości Zapolskiej naturalistyczny biologizm w pojmowaniu życia ludzkiego i dążenie do odsłonięcia „nagiej prawdy życia” wiązały się z antymieszczańskim krytycyzmie. PRZECZYTAJ FRAGMENT Tego wieczora wyszedł Krajewski na ulicę i szedł jawnie zgłodniały – kobiety, pragnąc coś sobie znaleźć. Gdy bowiem zapalił o zmierzchu lampę, przypomniała mu się śpiąca w nocy Funia. Jej cichy lęk, jej nieruchome życie, pulsujące tajemniczo, jej obecność kobieca – wypełniająca ściany, otulająca jakoś duszę mimo wszystko i mimo to, że była mu niczym. - Nie mogę tak sam! Nie mogę! A przecież nie pragnął domu, rodziny, małżeństwa. Wyrwał się już naprzód z zakreślonych kół. Wiedział, że to jest zasadzka na wyciagnięcie w wieczyste jarzmo i pracę nad siły mężczyzny, czuł to wybornie. Zresztą środki mu nie pozwalały. – Sprzedać się nie chciał. Nie mógł być sam, lecz kaźni, obwarowań prawami, rządem, kościołem i wszelką mocą nie chciał. Życia znów dziko, na wiarę – bał się, jakby przenoszonej cudzej odzieży. - Źle mi! Źle mi! A w głębi wyła mu tęsknica pieszczot, tulenia się w ciepło i dobre, cichutko szeptane słowa. - Pójdę – może co znajdę. Jak na polowanie, tak wybiegł węsząc, z rękami w kieszeniach paltota. – Zostawił palącą się lampę. Tu dziś musi być kobieta... Minął kilka nocnych ciem, które już zwionęły na bruk. - Może choćby taką... Lecz cofnął się. - Nie, nie... co mi taka przyniesie. Wygnam ją za pierwszym słowem. Znam siebie. Mimo woli skierował się w dzielnicę, gdzie wiedział, iż gęsto rozsiadły się pracownice „sukien damskich”. To był teren, gdzie nocną porą wyłowić można „coś lepszego”. A zaklinałem się! myślał, że nigdy tego robić nie będę – znów to samo... Co pocznę wszakże? Co pocznę? – Za mało pieniędzy, aby kupić sobie za nie legalną żonę, błotem się brzydzę, gdzież więc się mam zwrócić? Gdzie? (...) Pozostawszy sam na sam z Franią, bo i Kornbluma wygnał, sypiąc nań przekleństwa, Krajewski zamknął drzwi na klucz. Nie wiedział, co czynić. Był, jak błędny. Cała jego kultura, całe trenowanie się w kierunku szlachetnego stawiania czoła sprzeciwom losu, wzięła w łeb w jednej chwili. W tym smrodliwym numerze zamknięty z kobieta, która ujawniła mu się nagle, jako szczyt obłudy, kłamstwa i upadku, drażniony zapachem silnym jakichś podłych perfum, którymi suknie Frani skropione były, doznawał błysków w oczach, to znów nie widział nikogo i nic z tego, co go otaczało. Przeszła tak długa chwila. Chodził po pokoju wielkimi krokami. Wreszcie szum jedwabiu zbudził go. Frania osunęła się na krzesło i pozostała tak z rękami opadającymi bezsilnie wzdłuż ciała. - Dlaczego ona cię nazwała Ireną? – zapytał, stając przed nią i wbijając swój wzrok w jej słodką, strwożoną twarzyczkę. - Bo ja się także tak nazywam – odparł cichutko. - Irena? Dlaczego. - Ta bo (...)
Więcej...
Wypożycz w bibliotece
Dostęp online
Brak zasobów elektronicznych
dla wybranego dzieła.
Dodaj link
Kup
Brak ofert.
Recenzje

Brak recenzji - napisz pierwszą.

Dyskusje

Brak wątków

Przejdź do forum
Nikt jeszcze nie obserwuje nowych recenzji tego dzieła.
Opis
Autor:Gabriela Zapolska (1857-1921)
Wydawcy:Ex Libris - Galeria Polskiej Książki (2005) Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas (2002) IBUK Libra (2002) Oddział Warszawski Inst. Literackiego Lektor (1922) Gebethner i Wolff G. Gebethner i Spółka
Serie wydawnicze:Antykwariat Polskiego Romansu Klasyka... Antykwariat Polskiego Romansu - Ex Libris Klasyka... ("Universitas")
ISBN:83-242-0187-4 978-83-242-1080-0 978-83-242-3026-6 978-83-89913-30-2 83-89913-3-5
Autotagi:beletrystyka dokumenty elektroniczne druk e-booki epika książki literatura literatura piękna powieści proza zasoby elektroniczne
Powyżej zostały przedstawione dane zebrane automatycznie z treści 10 rekordów bibliograficznych, pochodzących
z bibliotek lub od wydawców. Nie należy ich traktować jako opisu jednego konkretnego wydania lub przedmiotu.
Okładki
Kliknij na okładkę żeby zobaczyć powiększenie lub dodać ją na regał.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo