Henryk Cybulski był komendantem najbardziej znanego ośrodka samoobrony polskiej we wsi Przebraże na Wołyniu z okresu walk z morderczymi sotniami Ukraińskiej Powstańczej Armii w okresie okupacji hitlerowskiej. Jego publikacja obfituje w nieznane, a nieraz rewelacyjne szczegóły, i gdyby nie autentyzm faktów, można by ją uznać za książkę sensacyjną. Organizacja tej "mikrorepubliki", jej obrona przed ciągłymi atakami UPA, życie wewnątrz warownego obozu, walka z głodem, chorobami, szpiegostwem, spekulacją, relacje z okupantem, Armią Krajową i partyzantką radziecką, oto niektóre tylko wątki tego niezwykłego pamiętnika. Wiosna 1943, dawne województwo wołyńskie. Banderowcy wyrzynają polskie wioski, jedna po drugiej. Dla niektórych początkiem bezprzykładnego bestialstwa było wymordowanie własnych żon - Polek. Wobec obojętności, a często przyzwolenia niemieckich władz okupacyjnych polska ludność cywilna staje na krawędzi całkowitej zagłady. W niewielkiej wiosce leśnik i uciekinier z Syberii, Henryk "Harry" Cybulski, orgaznizuje lokalną samoobronę. Do Przebraża ściągają polscy uciekinierzy z całego Wołynia. Powstaje samorządna republika z własną armią, policją, sądami, siecią zaopatrzenia i fabrykami broni. Przez wiele miesięcy nieustraszeni obrońcy będą desperacko odpierać ataki tysiecy banderowców, zadając im ciężkie straty. Wszystko po to, aby rok później z ich własnej ziemi, której tak zaciekle broni, wysiedlili ich Sowieci... "Wspomnienia komendanta Przebraża" to świadectwo przejmujące i niezwykłe, uciekające od czarno-białej wizji historii i świata. Harry ratuje życie żydowskiej dziewczynie,a wielu Polaków zawdzięcza przetrwanie swoim ukraińskim sąsiadom. Wielkim wsparciem dla obrońców staje się sowiecka partyzantka, a broń dostarczają im za łapówki Węgrzy i Niemcy".