Wypożycz w bibliotece
Kup
Recenzje
-
Mam problem z tą książką. Ogólnie rzecz ujmując, bardzo sobie cenię każdą lekturę, która przedstawia historię kobiet, tak często pomijanych podczas omawiania istotnych historycznych wydarzeń. Kiedy widzę opracowania dotyczące kobiet działających w "Solidarności" cieszę się jeszcze bardziej, bowiem moim zdaniem z nimi sytuacja wręcz jest katastrofalna. O ile o kobietach walczących w Powstaniu wiedzę się kultywuje, propagują ją sami mężczyźni, którzy walczyli wraz z nimi, tak panie walczące z komuną są spychane na dalszy tor, nawet przez swoich własnych opozycyjnych kolegów. • Dlatego dobrze, że powstały "Dziewczyny z Solidarności". Kolejnym plusem tej publikacji jest to, że autorka nie była jednostronna w doborze swoich respondentek. I tak, w książce mamy opowieści pań, które z dzisiejszą władzą sympatyzują oraz pań, z którymi sytuacja jest całkowicie odwrotna. Całość okraszona jest zdjęciami i krótkimi opowieściami biograficznymi wszystkich pań. • I teraz - jaki ja mam problem z tą książką? Jeden znaczący. Autorka skupiła się tylko na przedstawicielkach inteligencji. Moim zdaniem ciekawszym zabiegiem byłoby skonfrontowanie ze sobą historii pań z doktoratem i pań, które kończyły szkołę po paru latach i momentalnie wsiąkały w robotniczą społeczność. Niestety, tu tego nie było. Jakby tamte panie nie były istotne, a z tym nie zgodzę się nigdy, bo nie tylko robotnicy, ale i robotnice wychodzili na ulicę, aby - jak słusznie zauważa jedna z bohaterek książki - inni mogli się uczyć i zdobywać wykształcenie. Szkoda, że ponownie te kobiety zostały potraktowane po macoszemu. One też działały w związku. • No nic. Niemniej jednak - warto się zapoznać.
Dyskusje