Zestrojenia:

Szkice o literaturze, muzyce i dobroci

Autor:
Bartosz Małczyński
Wydawcy:
IBUK Libra (2019)
Zakład Wydawniczy Nomos (2017-2019)
ISBN:
9788376885292, 978-83-7688-480-6
Autotagi:
artykuły
dokumenty elektroniczne
druk
e-booki
historia
książki
publikacje naukowe

W 1879 roku Cyprian Kamil Norwid spostrzegł, że poezja i dobroć stanowią „niebłahą dwójcę”, przypominającą dwie nieśmiertelne siostry, u stóp których pełzają wszelkie obfitości, bogactwa, potęgi i umiejętności. Warto poważyć się na rozwinięcie tego przekonania, z którym u schyłku XX wieku gorzko polemizował Tadeusz Różewicz. Znaną maksymę Norwida sformułujmy nieco inaczej: „Z rzeczy świata tego zostaną tylko trzy, / Trzy tylko: muzyka, poezja i dobroć... i więcej nic...”. Sens tej zuchwałej korekty uzasadnijmy natomiast sentencją Fredericka Williama Fabera: „Dobroć w słowach to na tej biednej ziemi muzyka niebieska”. Tymoteusz Karpowicz przyznawał, że najwięcej sił czerpie ze źródła muzyki. Powziął on przypuszczenie, iż dobroć to „jedyna moneta ziemska, którą będzie można zabrać ze sobą do wieczności”. Edward Stachura pragnął całkowicie zaniknąć w zasłuchaniu i stać się „uchem robaka w dobrą porę muzyki”; innym razem zalecał z wyimaginowanego zaświata: „Bądź dobry i tak powinno być. Na pewno tak”. Z kolei Roman Brandstaetter rozmyślał w jednej z modlitw: „Cóż istnieje bez ciebie, Dobroci?”. Ziarna dobroci wzrastają w utworach poetów XX-wiecznych o odmiennych rodowodach, metrykach i stylach. Można je odszukać we wczesnych wierszach Władysława Sebyły, pełnych współczucia wobec krzywd ludzi (np. wobec nędzy ulicznych muzykantów) oraz niedoli zwierząt. Ziarna te wzrastają także w przenikniętych przeczuciem śmierci lirykach Jerzego Lieberta i Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, odwołujących się częstokroć do motywu ludzkiego serca. O ciemności, która „żywi nas po kryjomu dobrocią pokątną”, pisał Bolesław Leśmian...
Więcej...
Wypożycz w bibliotece
Dostęp online
Brak zasobów elektronicznych
dla wybranego dzieła.
Dodaj link
Kup
Brak ofert.
Recenzje
  • W swojej książce z esejami, autorowi Rozwiązywania tekstów, przyświeca Norwidowskie credo, w myśl którego, z rzeczy świata tego zostanie poezja, dobroć i dodaje Małczyński: muzyka. Ziaren dobroci, empatii, dobrego słowa szuka się tu w poezji Władysława Sebyły, Jerzego Lieberta, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Juliana Kornhausera i jeszcze kilku innych. Pisanie Małczyńskiego meandruje wokół kilku uparcie powracających tematów. Dobroć być może jest jedyną miarą ludzkiej wielkości, muzyka płynie nie tylko na pocieszenie, a poezja wypływa ze źródeł niezmąconych smołą. W zasadzie pytania stawia się tutaj dyskretnie, poetom oddaje się głos z przejęciem, buduje się tu dla wierszy konteksty i tła niezwykle zajmująco, wręcz z przejęciem. Książka uczy szacunku do poezji, do jej enigmatycznej natury – nigdy nie rozwiązanego równania z wieloma niewiadomymi. Kolejne studia, poprowadzone detalicznie, wręcz onieśmielają. Przywracają człowiekowi równowagę w zdyszanym, zagonionym świecie. • W rozdziale o Sebyle, czytamy, że poeta ćwiczył na skrzypcach, a muzyka była nieodzownym elementem jego życia. Przez wiele lat zgłębiał wiedzę o harmonii i kontrapunkcie. „W liryce tej kołyszą się żałobne dzwony, fale oceanu, stawy i morza, drzewa, liście i trawy, niebo i gwiazdy, a nawet dnie, noce i cała wieczność”. O Baczyńskim powie się tu tak: „W trudny do uchwycenia sposób uzyskał on w młodym wieku świadomość, że śmierć wkrótce rozstroi instrumentarium jego talentu”. Wiele inte­rpre­towa­nych­ przez dyrygenta-Małczyńskiego poezji, pozostaje „pod batutą przemijania”. • Małczyński pisze bardzo blisko wierszy, a jednak sytuując omawianą twórczość w kosmicznej perspektywie. To osobiste szkice, ale nie prywatne, osobne, a jednak budujące wspólnotę wrażliwości. Znamienitą cechą Małczyńskiego jest doskonale wyważona narracja. Wszystkie ingrediencje są tu zmieszane idealnie, z troską o każdą najmniejszą drobinę. Po aptekarsku. Cierpliwa, a jednak dramatyczna to opowieść. Wiele w tych tekstach ciemnych chmur, zwalistych, a jak światło – to przeszywające. Eseje, które są jak bliźniaki na wadze. Książka przywracająca należyty szacunek poezji, w sposób niezwykły mówiąca o sprawach ducha, poruszeń serca, aksjologii. O dźwiękach odpędzających zwątpienia i spojrzeniach, zapo­dzie­wają­cych­ smutek. Małczyński przypomina, że należy pielęgnować to, co piękne, kruche, pojedyncze, naznaczone ewangelicznym pogłosem. Małczyński uczy nas, że do kresu smutku trafiają oprócz muzyki, pojedyncze, przyszpilające strofy. Zostajemy na skraju percepcji możliwej i niemożliwej.
Dyskusje

Brak wątków

Przejdź do forum
Nikt jeszcze nie obserwuje nowych recenzji tego dzieła.
Okładki
Kliknij na okładkę żeby zobaczyć powiększenie lub dodać ją na regał.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo