Osią „Kuglarni” jest motyw theatrum mundi. I przekonanie, że u narodzin widowiska leżała zawsze wiara w możliwą harmonię świata, zaślubiny tego, co w swojej banalności dostępne każdemu, z tym, co święte, wspólnotowe. Ale też spektakl, który ma być odegrany w Boże Narodzenie i stanowić centralne wydarzenie opowieści Turczyńskiego, to „Pastorałka”. Miejscem zaś, w którym ów magiczny akt artystycznej kosmogonii ma się dokonać, jest symboliczne miasteczko En. Tu, gdzie „pamiętać to chodzić wspak”, realne zagrożenie stwarzają nie tylko przedświąteczne skupienie na bigosach i ciastach, ale i infantylizm Księcia Elektora, aktywność Wolnych Młodzianków, a także istot rodem z Bieslandii. Poruszając się na granicy eseju i powieści, autor tworzy barwny fresk obyczajów, mód i nawyków, zadziwia erudycją, subtelnym humorem i bogactwem języka różnych stylów. Obok figur historycznych (Goethego, Moliera, Mozarta, Musorgskiego, Bułhakowa, Wrubla) przewiną się postacie z ich dzieł, jak choćby Woland czy pewna Gocha - z dzieła Goethego, Bułhakowa czy też z wyobraźni starego garderobianego bądź księgarza erudyty wysnuta. Obok najprawdziwszej, czasem groźnej, prawdy o współczesności króluje więc wyzwalające ożywcze zmyślenie. -- W „Kuglarni” asymetria pomiędzy „starym” a „nowym” światem jest ostro zarysowana. Stary świat, świat kultury wyższej, jakkolwiek tego nie nazwiemy, pozostaje wciąż uniwersum o niewystygłym potencjale, tyle że korzystają zeń nie wszyscy. Turczyński w swych erudycyjnych i zdumiewających językową wytrawnością obrazach kultury uniwersalnej okazuje się nie po raz pierwszy nieugiętym defensorem continuum. W ponowoczesności wszak, która byt swój zawdzięcza formacjom wcześniejszym, pisarz ma do spełnienia ważną misję. Choć nie mówi o tym expressis verbis, wydaje się opowiadać za aktywnością artystów operujących także innymi środkami wyrazu aniżeli słowa w upowszechnianiu treści determinujących antropocentryczny kształt kultury i jej humanistyczną teleologię. Wiesław Setlak