Sztuka pisania listów obraca się w niebyt. Tradycyjne adresowanie kopert, naklejanie znaczków, a w szczególności pisanie listów już wkrótce może stać się znakiem przeszłości. Czy aby na pewno? W latach 70-tych ubiegłego wieku listów było jeszcze całkiem sporo. Listonosze mieli zdecydowanie więcej pracy. I problemów. Bo jak dostarczyć coś, co nie jest zwykłą, standardowo zaadresowana kopertą, ale zagadkowym obiektem, który nie trzyma się żadnego formatu, zaadresowany jest na opak a nawet obrazkowo, a znaczki wydają się być co najmniej podejrzane… Wszystko to, to objawy mail - art’u. Swobodna wymiana sztuki prowadzona przez artystów w obrębie międzynarodowych systemów pocztowych - ta sztywna nieco definicja odnosi się do kierunku w sztuce, który był czymś zupełnie nowym, wynalezionym przez konceptualistów, ale wprowadzonym w realne akcje i dzieła. Instytucja poczty stała się artystycznym medium. Szybko powstawały nowe definicje zjawiska, które jednak nigdy nie trzymało się zasad i jakichkolwiek reguł. Przesyłano kolaże, rysunki, grafiki, obiekty, koncepty; tworzono listowe łańcuszki i sieci odbiorców, a nawet performance. Zawsze chodziło jednak przede wszystkim o relację między ludźmi. Dzisiaj osobiste listy zastąpione zostały przez e-maile i smsy. Przekaz stał się krótki. Zniknął „human-touch” zachowywany dawniej w „zmęczeniu” papieru, charakterze pisma, skreśleniach, łzach rozmazujących atrament, śladach rozlanej kawy. Font na ekranie nie oddaje przecież ekspresji, czy stanu piszącego. Namacalność znika, bo tworzą się chmury i wirtualne dyski z danymi, które nie mają dna…