W mroźny wieczór, ostatni dzień mijającego roku, mała dziewczynka wędruje boso ulicami miasta, nadaremno próbując sprzedać zapałki. Żaden z przechodniów nie jest zainteresowany zmarzniętym i głodnym dzieckiem, każdy w natłoku ostatnich przygotowań do świętowania z rodzinami w pośpiechu udaje się do domu. Zrezygnowana i zniechęcona dalszą pracą, znajduje cichy kąt pomiędzy dwoma domami, gdzie siada, aby rozgrzać zziębnięte nogi. Rozmarzona myślą poczucia ciepła, rozpala kolejno po sobie cztery zapałki. Każda z nich jest symbolem jej pragnień, które przez kilka sekund widzi własnymi oczami. Jako pierwszy ukazuje się żelazny piec, przy którym mogłaby ogrzać zziębnięte skostniałe dłonie, następnie pieczona gęś, którą najadłaby się do syta, jak nigdy wcześniej w swoim życiu. Kolejno pojawia się choinka, oświetlona świeczkami, które ją ogrzewały. Zapałka zgasła, a kilka iskierek uniosło się w górę, ku niebu. Jedna z nich zaczęła spadać niczym gwiazda. Dziewczynka przypomniała sobie, jak jej babcia opowiadała, że to znak zapowiadający nadejście śmierci. Dziewczynka zapala następną zapałkę i pojawia się jej ukochana babcia. Bojąc się, że zniknie, od razu zapala całą paczkę zapałek. Razem unoszą się do miejsca, gdzie nie ma głodu i zimna, przed tron Boga.