Do bólu szczere wspomnienia z pierwszego roku pracy absolwenta medycyny. Historia stawania się lekarzem, wciągająca czytelnika na oddział intensywnej opieki medycznej, do sal pacjentów i pokoi lekarzy, by pokazać drogę od niekompetencji do fachowości, jaką przebywa pewien (każdy?) początkujący medyk. Matt McCarthy marzył, że będzie idealnym lekarzem, potrafiącym dotrzeć do pacjentów, z którymi nikt wcześniej nie nawiązał kontaktu. Jednak gdy nowo przyjęty pacjent niemal umiera na oddziale intensywnej opieki podczas jego pierwszego dyżuru, okazuje się, że nie będzie łatwo. Wizje mistrzostwa szybko ustępują pragnieniom, by po prostu przetrwać w szpitalu, gdzie trudno o pewność siebie, a żadna ilość wiedzy ze studiów nie osłabia przerażenia, jakie budzi konieczność pomocy prawdziwym pacjentom. Szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że McCarthy znalazł się pod opieką błyskotliwego rezydenta Baio. Okazał się on znakomitym nauczycielem szpitalnego życia, obdarzonym złośliwym poczuciem humoru. McCarthy nauczył się jeszcze więcej od ludzi, którymi się opiekował, w tym od pacjenta, który spędził w szpitalu wiele miesięcy w oczekiwaniu na przeszczep serca. Żaden nauczyciel nie mógł jednak pomóc młodemu lekarzowi, gdy wypadek naraził jego własne zdrowie, wskazując mu w okrutny sposób, jak cienka granica dzieli lekarza od pacjenta. Wspomnienia McCarthy’ego są zabawne i szczere, pozbawione patosu i zarozumialstwa, a jednocześnie trafnie opisują paradoks procesu stawania się lekarzem: W jaki sposób można ocalać ludzkie życie, jeśli nie ma się w tym żadnej praktyki?