Sceptycznie podchodzę do życiowych poradników, ale ten mi się wyjątkowo spodobał, w zasadzie jest to nie tyle poradnik, ile literatura faktu. Podobał mi się z dwóch powodów: ciekawego tematu oraz humoru autorki. To niesamowite, jakie figle płata nam mózg. Może nie uzyskałam w tej książce odpowiedzi, jak nie wpadać w pułapki myślowe, ale dużo mi ta pozycja uświadomiła. Alexandra Reinwarth w przenośni zobrazowała nam pana w garniturze oraz klauna, którzy siedzą w naszej głowie. Ten pierwszy zajmuje się racjonalnymi myślami, ten drugi odpowiedzialny jest za wszelkie głupoty, które popełniamy. Wiecie, co jest najśmieszniejsze? Wszyscy zachowujemy się w podobny sposób. Może nie w tych samych sprawach, ale każdy z nas łapie się w pułapki myślowe. Wyobraźcie sobie, że chcecie coś sobie kupić, żal Wam jest jednak wydać na to pieniędzy, zaraz znajdziecie milion usprawiedliwień, by wejść w posiadanie tej rzeczy. Tak samo w przypadku czegoś, czego nie chcecie robić. Pomyślicie: „Zrobię to jutro/pojutrze/za tydzień”, ponieważ teraz… (i tu wymyślamy cokolwiek). Czy pomyśleliście kiedyś o tym, że w czasie pełni gorzej się śpi? Mój mąż zawsze to powtarza, a prawda jest taka, że o ile księżyc nam nie świeci w twarz, to faza księżyca nie ma żadnego znaczenia dla naszego snu. A może zdarza Wam się myśleć, że „kiedyś to było lepiej, nie to, co teraz”? Mam wrażenie, że ludzie zawsze za czymś tęsknią i nigdy nie jest im dobrze w chwili, która trwa. Wyobraźcie sobie, że ktoś, kogo nie lubicie, robi coś, co Was irytuje, a potem wyobraźcie sobie, że to samo robi Wasz przyjaciel, na kogo się bardziej wkurzycie? O, albo kolejny przykład: były partner jest prawie zawsze podłym draniem, a jego nowa kobieta jest kretynką. Tak samo z byłymi partnerami naszych obecnych mężów/żon. Z założenia ich nie lubimy. Miałam tak! A gdy poznałam jedną z nich, okazała się przemiłą osobą, z którą dziś utrzymuję kontakt. Autorka zwraca uwagę na to, że musimy dbać zarówno o swoje zdrowie fizyczne, jak i psychiczne. Kiedy chce nam się pić – pijemy, kiedy chce nam się jeść – jemy, dlatego, kiedy jesteśmy zmęczeni, powinniśmy odpocząć, a najważniejsze jest to, by dotrzymanych danych samemu sobie obietnic, bo o wiele łatwiej złamać dane słowo sobie, niż komuś innemu. Nie wiem, czy też to zauważyliście, ale zdarza nam się automatycznie zwalać winę na coś innego, spóźniliśmy się do pracy – bo jakiś kretyn spowodował wypadek, a nie dlatego, że za późno wyszliśmy z domu. Mamy problemy emocjonalne przez trudne dzieciństwo, usprawiedliwiamy się. Jak ja potłukę szklankę (co miało miejsce dzisiaj), to tłumaczę sobie, że zdarza się, jeśli mąż stłucze szklankę, krzyczę, że jest fajtłapą.