"Felietony zza hołdy" to zbiór rozważań ks. Grzegorza Strzelczyka poświęconych Kościołowi: nie tylko organizacji, ale przede wszystkim wspólnocie wiernych. W języku polskim słowo "kościół" ma dwa znaczenia. Jest zatem kościół pisany małą literą i pewnie co jakiś czas widujesz go w drodze do pracy lub na zakupy. A może nawet bywasz w nim co niedziela lub na innych nabożeństwach? Mamy też Kościół pisany literą wielką. Odnosi się (w naszym wypadku) do owej Ecclesia Catholica, organizacji wiernych i duchowieństwa ze stolicą w rzymskim Watykanie i rozsianej po całym świecie w postaci diecezji, parafii i misji. I tu właśnie pojawiło się słowo, które kieruje nas do trzeciego znaczenia. "Ecclesia" (od greckiego "ekklesia") oznacza wspólnotę. W teologii chrześcijańskiej to wspólnota wierzących powołana do życia przez Jezusa Chrystusa. Właśnie o takim Kościele, o takiej wspólnocie, pisze w swoich felietonach ks. Grzegorz Strzelczyk. "Felietony zza hołdy" to książka o Kościele, którego wielu z nas nie zna, a o którym marzymy. Ma to być wspólnota w duchu ewangelicznym, a więc uczciwa, rozumna, wrażliwa na los i potrzeby drugiego człowieka, a także prawdomówna. Tymczasem wizja taka niemiłosiernie zgrzyta w kontekście tego, co zastajemy zwłaszcza w Kościele katolickim w Polsce. Grzegorz Strzelczyk w prosty, ale niezwykle trafny sposób obnaża wszystko to, co nam w nim przeszkadza, co nas boli, zawstydza i oburza. I tyczy się to nie tylko duchowieństwa, ale i samych wiernych. Ten wymarzony Kościół, o którym pisze ks. Strzelczyk, nie jest jednak wcale jakąś totalną abstrakcją. Przeciwnie: jest w zasięgu ręki i niektórzy z nas faktycznie go doświadczają. Razem możemy budować rzeczywistą wspólnotę wiernych: wspólnotę odpowiedzialną zarówno za wiarę, jak i za jej członków. Bo prawdziwy Kościół nie ma być ani miejscem,, do którego chodzimy z przyzwyczajenia, ani zbiorem tradycji, które sobie kultywujemy bez większego zastanowienia. To sposób życia!