Audevere była tutaj. Po pięciu latach unikania jej, teraz była po drugiej stronie pokoju. Jego wspomnienia nie oddawały jej sprawiedliwości. Spojrzenie Inigo podążało za nią po sali balowej, zatrzymując się, gdy się zatrzymywała, poruszając się, gdy się poruszała, wyłapując wszystkie szczegóły jej wyglądu: jej włosy były jaśniejsze, podbródek ostrzejszy, a oliwkowa cera bardziej promienna. Zielone oczy błyszczały intensywniej niż kiedyś, a klasyczne piękno jej twarzy było bardziej zauważalne niż przed laty. Być może to właśnie stateczne otoczenie domu Bradfordów sprawiło, że wyglądała tak olśniewająco, a może zapierała mu dech w piersiach, bo tak działo się zawsze, gdy na nią patrzył, niezależnie od otoczenia. A przecież odegrała niechlubną rolę w życiu Collina. W życiu i w śmierci. Ta wiedza przez lata wywoływała w nim furię. Nie mógł jej teraz uciszyć bez względu na to, jak wzruszające były jej błagania. List miał w kieszeni. Krótki i zwięzły: „Potrzebuję twojej pomocy”. Słowo „potrzebuję” zostało dwukrotnie podkreślone. Jakiego rodzaju pomocy potrzebowała? W jak wielkiej desperacji była? Dotknął kieszeni, czując w niej złożoną kartkę papieru. Czy Auvedere naprawdę potrzebowała pomocy? A może ta notatka była częścią mściwej intrygi uknutej w odwecie za sprawę z Blaxford? Nie dowie się, dopóki z nią nie porozmawia. „Spotkajmy się na balu u Bradfordów. Przyjdę do Ciebie”. Ironią losu było to, że i tak prawdopodobnie by ją tu spotkał. Tremblay zaprosił go, a on pomyślał, że to dobra okazja, aby mieć przyjaciela na oku po ich spotkaniu u White’a. Najwyraźniej Brenley był tego samego zdania, bo nie opuszczał boku wicehrabiego przez całą noc. To było niepokojące. Gismond Brenley nie zamierzał pozwolić Tremblayowi odejść bez walki, a był nieustępliwy. Inigo oderwał się na chwilę od obserwowania Audevere i przyjrzał się dwóm rozmawiającym mężczyznom. Zastanawiał się, czego Brenley tak bardzo pragnął od Tremblaya. Owszem, miał pewne podejrzenia. Może chciał go przekupić jako członka Izby Lordów i wpływać na jego decyzje w parlamencie? A może chodziło mu o rozległe plantacje cukru Tremblaya w Indiach Zachodnich? Albo o coś innego, o czym Inigo jeszcze nie wiedział. Dokładnie zbadał tego człowieka. Lubił myśleć, że wie wszystko o charakterze Brenleya – zarówno o zaletach, których nie było zbyt wiele, jak i o wadach, których było mnóstwo. (Fragment).