Doprawdy, ciężko tu o bardziej dobrany tytuł niż "Neon Genesis Evangelion", czyli w wolnym przekładzie "Ewangelia Nowego Stulecia". Żadne chyba anime nie stało się obiektem takiego kultu jak uwielbiana na całym świecie Eva. Po objawieniu, jakim obwołano serial telewizyjny i filmy kinowe, przyszedł oczywiście czas na mangę, czyli nieco inne spojrzenie na całą historię, którego przedstawienia podjął się mistrz Yoshiyuki Sadamoto.Jest rok 2014. Ikari Shinji, młodzieniec w wieku lat 14, przybywa do miasta Tokio-3 na spotkanie z ojcem, który po latach rozłąki wezwał go nagle do siebie. Jak miało się okazać, ten dzień zmienić miał diametralnie przyszłość jego, a przy okazji również całej ludzkości. Oto, po wielu latach, do Tokio powróciły siejące zniszczenie tajemnicze istoty, zwane Aniołami. Ostatnią nadzieją rasy ludzkiej w tej walce są Evangeliony - gigantyczne, humanoidalne roboty bojowe. Jednego z nich ma pilotować właśnie Shinji...Tyle wprowadzenia fabularnego. Jeśli ktoś jednak spodziewa się niekończącej się bitwy wielkich robotów i feerii wybuchów, jest w błędzie. "Evangelion" to manga o ludziach. O ich słabościach, wątpliwościach, wyborach, jakich muszą dokonywać, a przede wszystkim - o wzajemnych relacjach człowieka z człowiekiem. Cała warstwa fabularna - notabene, skonstruowana świetnie i z pomysłem - stanowi zaledwie jeden z kilku istotnych aspektów tej mangi. Z każdą stroną wchodzimy coraz głębiej w psychikę bohaterów, każdy rozdział ukazuje nam ich zachowania w coraz to innych okolicznościach... Może właśnie taka konstrukcja narracji sprawia, że nie sposób się od "Evangeliona" oderwać? Zresztą, można dać się ponieść opowieści lub przeczytać ją po prostu jako bardzo dobrą historię fantastyczną.Jedno jest pewne - koło "Evy" w żadnym wypadku nie da się przejść obojętnie [opis wydawcy].