Kroniki przesiedlenia niemieckich chłopów do Rosji opowiadały o dniach, kiedy na zaproszenie carycy Katarzyny pierwsi koloniści przybyli na statkach do Kronsztadu. Bach doczytał już do momentu, kiedy monarchini zjawia się osobiście na przystani, żeby powitać odważnych rodaków: „Dzieci moje! — woła gromko z tańczącego pod nią konia do zziębniętych w podróży przesiedleńców. — Nowo pozyskani synowie i córki Rosji! Serdecznie przyjmujemy was pod nasze bezpieczne skrzydła i obiecujemy ochronę i rodzicielską opiekę! W zamian oczekujemy posłuszeństwa i gorliwości, przykładnej pracowitości, niestrudzonej służby nowej ojczyźnie! Kto zaś się z tym nie zgadza, niechaj zabiera się zaraz z powrotem! Czerstwi sercem i o słabych rękach nie są w państwie rosyjskim potrzebni!….
Fragment książki
Ostatnie zdania carycy miały stać się ponurą zapowiedzią dramatu, który rozegra się na tych ziemiach blisko dwa wieki później, gdy sztandar Cesarstwa zastąpi sierp i młot. Na zawieruchy dziejowe i zagładę kultury oraz tradycji Niemców Nadwołżańskich spojrzymy oczami Jakoba Iwanowicza Bacha, miejscowego nauczyciela, który w wyniku niezwykłych zbiegów okoliczności wiedzie niemal samotnicze życie w chutorze na drugim brzegu Wołgi. W tej przesiąkniętej realizmem magicznym i ludowymi podaniami opowieści o miłości i stracie, o życiu w cieniu wielkiej Historii, możemy odnaleźć wskazówkę, co jest najważniejsze ico pozwala przetrwać nawet najtrudniejsze chwile.
Jej autorka, Guzel Jachina, z pochodzenia Tatarka, kontynuuje tradycję literatury na pograniczu kultur, pielęgnowania lokalnych tożsamości i mikrohistorii. Wierzy w wartość ludzkiego życia i szczęścia w zderzeniu z imperializmem oraz wojną, przeciwko której nie wahała się zaprotestować.