Wydany po hiszpańsku w 2020 roku Chilijski poeta Alejandra Zambry jest najnowszą powieścią tego pochodzącego z Chile autora, który obecnie uchodzi za najgorętsze nazwisko literatury latynoamerykańskiej. Powiada się o Zambrze, że jest kontynuatorem tradycji znanego w Polsce Roberta Bolaño. Podobnie jak u Bolaña, mamy u Zambry trochę metaliterackich gier, a głównymi bohaterami jego powieści są ludzie, dla których literatura stanowi sprawę najwyższej wagi. Obydwu chilijskich pisarzy łączy też to, że w swoich powieściach dają pełnokrwisty obraz pokolenia wychowanego w czasach dyktatorskich rządów Pinocheta. Chilijski poeta to portret zbiorowej tożsamości, ale jak trafnie napisał recenzent „New York Timesa”, ten drażliwy temat ukazany jest nie jako tragedia, lecz rodzinna komedia. Powieść zyskała międzynarodowe uznanie, a przez znawców twórczości Zambry uznawana jest za jego największe dzieło.
Siłą Chilijskiego poety jest mieszanie rejestrów, punktów widzenia, języków… Jak w życiu – wzniosłe przeplata się tu z niskim, absurd z powagą, czułość z okrucieństwem, seks z poezją, banał z wielkością. W centrum są przede wszystkim ludzkie uczucia: zmienne, niestałe, kapryśne, często nieuświadomione. Mało kto – że pozwolimy sobie na niewyszukane sformułowanie – tak pięknie mówi o miłości. Uczuciu, które zadziewa się często przypadkiem, dziwnym zbiegiem okoliczności, i równie przypadkiem, pod wpływem kilku nieopatrznie wypowiedzianych zdań i uczynionych gestów, potrafi się skończyć. Chilijski poeta opowiada o miłości ludzi dojrzałych, ale też o miłości nastolatków, a przede wszystkim o miłości rodzicielskiej i tej najtrudniejszej z jej odmian, gdy dorosły i dziecko nie są ze sobą biologicznie spokrewnieni. Kultura nie ułatwia sprawy: ojczym i pasierb (bo o takich rolach jest u Zambry mowa) – tak po polsku, jak po hiszpańsku, to słowa nacechowane pejoratywnie.