Koszmary zaczęły się po wizycie u starszego brata, Reeda, w jego wiejskiej rezydencji w Wintersett. Pojechał tam razem z Conem i podczas przechadzki z Anną, przyszłą żoną Reeda, znaleźli na drodze zamordowanego farmera. Con i Anna zostali przy zmarłym, a Alex pobiegł po Reeda. Tak bardzo był wstrząśnięty tym, co zobaczył, że poczuł wielką ulgę, gdy ruszył po pomoc i nie musiał trwać przy krwawych szczątkach. Bardzo to przeżywał, dziwne więc, że w koszmarnych snach, które potem go dręczyły, nie pojawiał się zabity farmer, lecz to, co wydarzyło się dwa lata wcześniej, gdy został porwany i uwięziony w małym ciemnym pokoju. Naturalnie, że umierał ze strachu, choć nie pierwszy raz znalazł się w opałach. Ale tym razem był sam, bez Cona. Jednak mimo strachu zachował przytomność umysłu i z pomocą Kyrii, Rafe’a oraz innych Morelandów udało mu się uciec. Tak czy inaczej, swoje przeżył i było o czym opowiadać. I zapewne właśnie wtedy odezwały się w nim niezwykłe zdolności Morelandów, czyli różne wizje i prorocze sny, te dziwne związki z niewidzialnym światem. A jeśli chodzi o sprawy bardziej przyziemne, to miłość od pierwszego wejrzenia była specjalnością tej familii. Morelandowie zakochiwali się natychmiast i na zabój. To jednak, przynajmniej na razie, nie dotyczyło Alexa, natomiast wiedząc, z jakiej rodziny się wywodzi, nie poczuł się zaskoczony, gdy odkrył, że gdy nad czymś bardzo się skupi, potrafi wyczuć coś, do czego zwykłą drogą nigdy by nie dotarł. A z koszmarnymi snami, które zaczęły go dręczyć po tym, jak zobaczył zamordowanego człowieka, walczył zaciekle, również dlatego, że to, co ujrzał w tych snach, nieraz wracało do niego na jawie. I udało się. Koszmar pojawiał się coraz rzadziej i rzadziej, aż w ogóle przestał go zadręczać. I nagle niedawno powrócił. Z tym że w tych nowych snach nie był już kilkunastoletnim chłopcem, lecz dorosłym mężczyzną, natomiast pokój, w którym leżał w ciemnościach, był jeszcze mniejszy, mroczniejszy i bardziej wychłodzony. No i Alexa ogarniał jeszcze większy strach… (Fragment).