Diddly Squat:

nie miał chłop kłopotu, kupił sobie świnie

Tytuł oryginalny:
Diddly Squat
pigs might fly,
Autor:
Jeremy Clarkson
Tłumaczenie:
Dominika Braithwaite
Michał Jóźwiak
Wydawcy:
Insignis Media (2023)
Legimi (2023)
ISBN:
978-83-67710-83-1, 978-83-67710-84-8
Autotagi:
druk
książki
literatura faktu, eseje, publicystyka
3.5 (2 głosy)

Witajcie po raz kolejny na farmie Clarksona!

Odkąd Jeremy trzy lata temu przejął gospodarskie stery, nie może opędzić się od nieustannej pracy. Teraz ma już bogate, z trudem nabyte doświadczenie rolnicze i dobrze wie, że w tej branży istnieje tylko jedna złota zasada:

„Jeśli masz nadzieję, że coś się zdarzy, to coś nie zdarzy się”.

Pomysłowe plany dywersyfikacji profilu farmy spotkały się z oporem brygad czerwonospodniowców, odmową rady gminy i spodziewanymi drwinami Kaleba. Choć, szczerze mówiąc, nawet Lisa miała wątpliwości, czy koncepcja Jeremy’ego jest rzeczywiście aż tak genialna: zbudowanie imperium biznesowego opartego na „zadziczaniu” i produkcji zupy z pokrzyw. I chyba tylko Radosny Charlie ma z tego powodu dobry humor: cieszy się z nadchodzącej papierkowej roboty, no ale on liczy sobie za godzinę.

A co ze zwierzętami? Owce zniknęły. Do krów dołączył wynajęty byk Maestro Uwodziciel. Świnie rodzą prosięta, a kozy okazały się psychopatami.

Jednak wbrew krytyce ze strony najbliższych i kolejnym katastrofom (czasami na własne życzenie), Jeremy pozostaje niepoprawnym optymistą co do przyszłości Diddly Squat.

Zresztą trudno nim nie być, skoro można zbierać jeżyny odkurzaczem…

Jeremy Clarkson, październik 2022:

„Odkąd trzy lata temu zacząłem prowadzić gospodarstwo, moje poglądy na życie zupełnie się zmieniły. Wolę budzić się o świcie, niż kłaść się wtedy spać. Nie mam też ochoty oglądać wielkich konstrukcji pokroju zapory Hoovera, bo zachwycam się teraz zmianą koloru liści, zapachem drzewnego dymu i widokiem przelatujących trznadli”.

Również Jeremy Clarkson, trzy miesiące później:

„Założyłem okulary ochronne, włączyłem silnik Robocuta i po dwóch minutach zarośli już nie było. I nie chodzi o to, że zostały wyrwane z korzeniami. Po prostu zniknęły. Przestały istnieć. Zamieniły się w proch. A ja stałem z uniesionymi rękami, niczym Russell Crowe w Gladiatorze. W ciągu jednego dnia mógłbym dzięki tej maszynie cofnąć procesy, które zaszły w naturze, o jakieś cztery miliony lat”.

Więcej...
Wypożycz w bibliotece
Dostęp online
Dodaj link
Kup
Brak ofert.
Recenzje
  • Rozrywka na szare dni. Mocno brytyjskie.
Dyskusje

Brak wątków

Przejdź do forum
Nikt jeszcze nie obserwuje nowych recenzji tego dzieła.
Okładki
Kliknij na okładkę żeby zobaczyć powiększenie lub dodać ją na regał.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo