Idealny “cover” polega na tym, że bierze się coś starego i sprawia, że to stare staje się nowym. Taka jest filozofia albumu Slasha, “Orgy of the Damned”, kompilacji 12 dynamicznych utworów, które wstrząsają i ożywiają klasykę bluesa dzięki uproszczonemu, instynktownemu podejściu. Slash ponownie połączył siły z dwoma byłymi kolegami z zespołu Blues Ball, basistą Johnnym Gripariciem i klawiszowcem Teddym Andreadisem, a także perkusistą Michaelem Jeromem oraz wokalistą i gitarzystą Tash Neal. Wszystko grane było na żywo w pomieszczeniu, z naciskiem na improwizację. Takie podejście zaowocowało dynamicznymi, pełnymi energii utworami, które sprawiają wrażenie bezpośrednich, surowych i wyraźnie znajomych. W następnych miesiącach Slash pozyskał i nagrał różnorodnych gościnnych wokalistów biorących udział w albumie, do których zaliczali się Gary Clark Jr, Billy F. Gibbons, Chris Stapleton, Dorothy, Iggy Pop, Paul Rodgers, Demi Lovato, Brian Johnson, Tash Neal, Chris Robinson, i Beth Hart. Jest też Steven Tyler z Aerosmith gości na harmonijce ustnej na pierwszym singlu z albumu, w hałaśliwym, radośnie nieokiełznanym wydaniu standardu Howlin' Wolfa „Killing Floor” z 1964 roku. “Orgy of the Damned” ukazuje mniej słyszany aspekt muzycznych umiejętności Slasha. Choć zawsze obejmował szeroką gamę stylów i gatunków, album daje wgląd w jego wczesne inspiracje i ciągłe obsesje. Zamiast nagrywać ze swoim charakterystycznym zestawem wzmacniaczy, zachował podstawowe zasady, używając małego wzmacniacza combo i kilku starych gitar, korzystając z okazji, aby odkryć wyjątkową stronę swojej gry. [empik]