Roman Polański, Woody Allen, Pablo Picasso, Miles Davis, ale także Virginia Woolf, Valerie Solanas, Doris Lessing. Pedofilia, przemoc, uprzedzenia rasowe, porzucanie dzieci, zdrady, nałogi… Czy wiedząc o grzechach geniuszy sztuki, ciągle możemy – i powinniśmy – zachwycać się ich dziełami? Czy wielcy artyści to zwyczajni ludzie, którym wolno tyle, co innym, czy może półbogowie, którym w geście wdzięczności za ich olśniewające dary społeczeństwo pozwala na więcej? Czasy się zmieniają i to, co kiedyś akceptowano, a przynajmniej puszczano płazem, dziś jest nie do wybaczenia. Kolejne fale feminizmu, ruchy emancypacyjne mniejszości, w końcu #MeToo zmieniły nasz świat. I bardzo dobrze. Zanim jednak strącimy z piedestału kolejną wielkość, wyrzucając na śmietnik „zbrukane” filmy, książki, płyty i obrazy, zastanówmy się, jak działa mechanizm cancel culture. Ile w nim słusznej chęci życia w lepszym, sprawiedliwym świecie, a ile brutalnej rynkowej gry oraz lęku „inkwizycji” przed jej własnymi grzechami. W końcu zapytajmy samych siebie: czy naprawdę nigdy nie fascynowało nas życie „potworów”? A zatem – czy w jakimś sensie nie złożyliśmy podpisu pod wspólnym zamówieniem na ich karygodne wyczyny i przestępstwa? My, konsumenci kultury… Książka Dederer nie daje łatwych odpowiedzi. I właśnie dlatego jest dobra.