– Słyszałem dziś arcyciekawą plotkę na twój temat, Lydio. - Kilka słów wypowiedzianych dźwięcznym barytonem wystarczyło, by zachwiała się na nogach. Rozpoznałaby ten głos wszędzie. Zwłaszcza gdy rozbrzmiewał tuż za jej plecami, niemal zagłuszając orkiestrę oraz gwar rozmów, które niosły się po zatłoczonej sali balowej. Owen Wolf… Naturalnie zauważyła go wśród gości znacznie wcześniej. Trudno byłoby go przeoczyć, kiedy bratał się z elitą, wymieniał ukłony oraz uściski dłoni z najbardziej wpływowymi przedstawicielami londyńskiej śmietanki. Ujmujący jak zwykle. Mało kto oparłby się jego urokowi. Jako najprzystojniejszy mężczyzna na balu niewątpliwie rzucał się w oczy. Należał do osób, których zwyczajnie nie sposób nie zauważyć. Wiedziała coś o tym, bo im bardziej próbowała go ignorować, tym bardziej przyciągał jej uwagę. Walczyła z tym, odkąd się poznali, zazwyczaj na próżno. Dziś była nie w sosie, więc nie do końca nad sobą panowała. Zapewne dlatego nie udawało jej się unikać go tak skutecznie jak zwykle. Nie w sosie to mało powiedziane. Z nerwów ledwo trzymała się na nogach. Nie była w nastroju do sprzeczek i nie miała najmniejszej ochoty wdawać się z nim w słowne utarczki. Oczywiście za nic by się do tego nie przyznała. Prędzej ją piekło pochłonie, niż da po sobie poznać, że nie jest jej tak obojętny, jak próbowała mu wmówić. Sama jego obecność wyostrzała jej zmysły i przyprawiała ją o gęsią skórkę. Diabli nadali… Oddałaby wszystko, byle tylko wyrzucić go z myśli. Popatrzyła bez emocji na pary pląsające na parkiecie. Potrzebowała chwili, żeby wziąć się w garść. W końcu odwróciła się i posłała mu chłodne spojrzenie. Miała nadzieję, że sprawia wrażenie obojętnej i zdystansowanej. – Nie interesują mnie plotki – oznajmiła wyniośle. – Swoją drogą ich miłośnicy muszą być bardzo zdesperowani, skoro wzięli na języki właśnie mnie. Najwyraźniej zabrakło im ciekawszych tematów… – Zwiesiła głos i uniosła brew. – Poza tym nie życzę sobie, żeby zwracał się pan do mnie po imieniu. Spodziewała się, że będą o niej plotkować. To było nieuniknione. Nie sądziła jednak, że sensacyjne wieści zaczną się szerzyć tak błyskawicznie. Sama dowiedziała się przecież o planach ojca zaledwie kilka godzin wcześniej. Zgodziła się na zamążpójście tuż przed wyjściem na bal. A teraz robiła dobrą minę do złej gry i udawała, że wszystko jest w najlepszym porządku. Ojciec wmanewrował ją w niechciane małżeństwo, apelując do jej poczucia obowiązku. (Fragment).