Quinton Kingsley nie zdziwił się, gdy na alaskańskiej wyspie Amaknak kierowca zatrzymał auto przynajmniej sto metrów od celu podróży. Na dodatek w deszczu. - Niestety dalej nie mogę, bo nie wygrzebię się z tego błocka. No jasne, pomyślał Quinton, chowając telefon głęboko do skórzanej torby, żeby mu nie zamókł. - Już wysiadam, tylko zgarnę swoje rzeczy. - Okej. – Młodzieniec pochylił się nad własnym telefonem. Długie włosy zasłoniły jego twarz. Quinton wyjrzał przez szybę. Od siedemdziesięciu dwóch godzin prześladował go pech. Najpierw utknął w Anchorage: musiał czekać na sprzyjający wiatr, by samolot mógł bezpiecznie dolecieć na Aleuty. W samolocie trzęsło nim jak workiem kartofli. Następnie, z powodu opóźnienia w Anchorage, przepadł mu zamówiony transport z lotniska; na szczęście ubłagał miejscowego kierowcę, by podrzucił go do hotelu. Tak więc nie oczekiwał, że ostatni etap jego liczącej niemal cztery tysiące kilometrów odysei przebiegnie gładko. Nic jednak nie mogło go powstrzymać przed spotkaniem z Claytonem Reynoldsem, jego bratem przyrodnim, a zarazem właścicielem widocznego sto metrów dalej baru, w oknie którego wisiała tabliczka „Otwarte”. Clayton kupił Cyclone Shack trzy lata temu, gdy po awanturze z ojcem opuścił Silent Spring w Montanie. Bracia nie znali się zbyt dobrze; ich ojciec, Duke Kingsley, nigdy oficjalnie nie uznał swego najstarszego syna, którego spłodził poza małżeństwem. Clay pojawiał się w ich życiu na tydzień lub dwa, potem znikał i znów się pojawiał, ale większość czasu spędzał z matką na zachodnim wybrzeżu. Trzy lata temu przyjechał na dłużej, by wyjaśnić sobie wszystko ze swoim biologicznym ojcem. Próba naprawy stosunków spełzła na niczym. W owym czasie Quinton mieszkał już w Dolinie Krzemowej, toteż nie wiedział, co dokładnie się wydarzyło. Nikt nie wiedział poza Claytonem i ojcem, który zmarł ostatniej zimy. Deszcz walił w dach samochodu. Quinton zacisnął palce na klamce. Wcześniej wstąpił do hotelu, by się przebrać: zamienił skórzane półbuty na solidne trekkingi, włożył ciepłą kurtkę. Powinien był odbyć tę podróż kilka miesięcy temu, od razu po śmierci ojca, ale nie potrafił zlokalizować Claytona. W testamencie Duke całkowicie pominął syna z nieprawego łoża. Quinton nie zamierzał pozwolić na taką niesprawiedliwość. Chciał naprawić sytuację. (Fragment).