To opowieść o Maksie, rocznik 1920, żydowskim chłopcu, który bardzo chciał być Polakiem, a także o Franku z młyna, jego polskim przyjacielu, który postanowił zostać Żydem. To historia Polski i Krakowa. Historia poplątana – jak to historia.
Niemal 17 lat po premierze Irek Grin postanowił przeczytać powtórnie swoją powieść „Ze złości”. Od pierwszego wydania tej książki w Polsce ukazało się wiele niezwykle istotnych publikacji o tematyce żydowskiej, o antysemityzmie, o tragicznej historii sąsiedzkiej narodów polskiego i żydowskiego. Książki te – naukowe, reporterskie, pamiętnikarskie, popularnonaukowe – zmieniły wiele w świadomości polskiego czytelnika i uczyniły dużo dobrego. Co ciekawe, pośród niemałej liczby publikacji było stosunkowo mało powieści, tak jakby ciężar „tematu żydowskiego” nie pozwalał na tworzenie fikcji, jakby zmuszał do ciągłego uzupełniania informacji „prawdziwych”, jakby każdy najdrobniejszy nawet, ukryty do tej pory fakt musiał być opowiedziany i opatrzony przypisem. To oczywiście zrozumiałe, kiedy chce się przypomnieć każdego spośród wielu milionów zamordowanych, ale fikcja literacka, w wypadku „Ze złości” poprzedzona pięcioletnią kwerendą, ma również sporo do zaoferowania. Może inspirować, nie ogranicza swoich intuicji, bywa niejednoznaczna i wielowątkowa, twórczo korzysta z niedomówień. Innymi słowy – jest odpowiednią formą do opowiadania o sytuacjach niemożliwych. Może zatem „Ze złości”, poznawana już z perspektywy zaawansowanych badań naukowych i opracowań szczegółowych, pozwoli się po wielu latach przeczytać nieco inaczej niż na początku tego wieku.