Mało jest monografii, które by omawiały polskie tradycje morskie. Oczywiście w powszechnej świadomości funkcjonują bohaterskie epizody marynarki wojennej z czasów II wojny światowej. Część pilniejszych uczniów, nie unikających lekcji historii, zapewne słyszało o bitwie pod Oliwą. Jednak tylko nieliczni wiedzą o tym, że dzieje kontaktów Polaków z morzem są o wiele bogatsze i dotyczą nie tylko wybrzeży Bałtyku, ale również większości wód, jakie opływają wszystkie kontynenty. Omawiana tutaj książka jest próbą zlikwidowania luki w naszej historiografii i stworzenia monograficznego opracowania. Teraz należy wspomnieć o autorze. Jerzy Pertek to jeden z najbardziej znanych autorów książek historyczno-marynistycznych. W jego dorobku jest ponad 40 tytułów. Większość z nich poświęcona była Polskiej Marynarce Wojennej głównie w czasach II wojny światowej, a także w okresie międzywojennym. „Polacy na morzach i oceanach” to jedno z jego „opus magnum” - synteza pracy popularyzatora dziejów polskich tradycji morskich. Niestety ukazał się jedynie tom I, obejmujący czas od - nazwijmy to - „prehistorii”, po rok 1795. Prace nad kolejną częścią przerwała śmierć autora. Poznajemy dzieje żeglugi bałtyckiej, początki ekspansji na wody przybrzeżne, by później sięgać coraz dalej. To opowieść o próbach, lepiej lub gorzej udanych, tworzenia morskiej floty wojennej. Poznamy sylwetki słynnych kaprów, ale także innych żeglarzy, których rzemiosłem nie była wojaczka, jeno chęć poznawania świata. Autor nie unika wplecenia w tekst fragmentów pisemnych relacji i spisanych wspomnień. Takie podejście ułatwia niewątpliwie lekturę pracy, bądź co bądź, popularnonaukowej. Znajdziemy tu również relacje, a także sylwetki osób nie związanych z pracą lub walką na morzu, którzy na skutek różnych splotów sytuacji z morzem się zetknęli. To badacze, odkrywcy i podróżnicy, ale także arystokraci wyruszający w podróże dla przyjemności. Co jest wadą tej publikacji – po pierwsze miała tylko jedno wydanie w 1981 roku, czyli aby ją zdobyć, trzeba buszować po antykwariatach. Druga rzecz to poziom edytorski, na ówczesne czasy pewnie znakomity, z perspektywy dzisiejszej – szkoda gadać, ilustracje czarno białe rozmyte, kolorowe na wkładkach takoż. No cóż, tak się wtedy drukowało. Bawić także mogą serwituty, jakie ówczesnej ideologii trzeba było spłacić. Czyż ta fraza nie rozśmiesza: "…gdy na straży naszych granic i interesów czuwają w sojuszu z radziecką Flotą Bałtycką i Volksmarine NRD – najnowocześniejsze okręty wojenne Marynarki Wojennej PRL…" Takie to były czasy! Aby wydać rzecz ciekawą i pożyteczną, trzeba było posmarować to jeszcze warstwą wazeliny. źródło opisu: http://www.tawernaskipperow.pl/jerzy-pertek-polacy...(?)