Czerwona śmierć czyli narodziny PRL

Autor:
Skarbimir Socha (1919-2012)
Wydawcy:
Oficyna Wydawnicza Mireki (2017)
Wydawnictwo Samorządowe (2005)
Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Koło Miejskie w Stalowej Woli (2000)
ISBN:
83-902111-3-0, 978-83-65902-07-8
978-83-65902-08-5, 83-90111-3-0
Autotagi:
biografie
druk
książki
publikacje popularnonaukowe

Książka Skarbimira Sochy wprowadza nas w świat wydawałoby się, miniony - pierwszych lat powojennych. Jednakże reperkusje tamtego okresu okazały się dla Polski tak tragiczne, że nie jest to tylko historia. Prawie półwiekowe panowanie komunizmu na ziemiach polskich od­cisnęło na naszej nie tylko przeszłości, ale też teraźniejszości niezatarte piętno. Ponadto, co najważniejsze, skutki tym wywołane zaciążą także na następnych pokoleniach. Zostałem sam, najgorsza była zima i dla jej przetrwania zrobiłem bunkier nr 3. Było to przed zimą w 1953 r. Wojsko - KBW i UB jeździło po wioskach i straszyli ludzi, że kto będzie mnie przechowywał i dawał jedzenie dostanie 10 lat więzienia. Zrobiłem bunkier nr 3 przy pomocy dwóch zaufanych ludzi. Mieli to być pewni ludzie i tylko oni wiedzieli o mnie. Najpierw był przygotowany materiał, nocą wykopaliśmy dół, ziemię trzeba było zamaskować tak żeby nie było znaku, że było tu kopane. Na powałę położyłem bale świerkowe i papę, żeby nie przemakało do środka. Na bunkrze były posadzone świerki, na wierzchu był przymocowany mech. Wejście tak się zamykało by nie było śladu. W środku była zrobiona studzienka, ponieważ woda musiała być gotowana, ubikacja była zrobiona z beczułki żelaznej. Były zrobione dwa wentylatory - wywiew i nawiew na dopływ świeżego powietrza, ponieważ lampa inaczej by się nie paliła i nie byłoby czym oddychać. Umeblowanie było kiepskie, miałem zrobione tylko łóżko do spania i pierzynę do przykrycia, na ścianach wbite rogi z koziołków.Bunkier był zrobiony w Nadleśnictwie Huta Krzeszowska, koło wsi Ciosmy, na małym wzgórzu, gdzie rosły świerki i sosny, był to gęsty las. W Ciosmach miałem kontakty z dwoma chłopakami ale oni mi pomagali tylko letnią porą. Oni nie wiedzieli o bunkrze, nie pokazałem im. W Ciosmach był ormowiec, który był kapusiem milicji i UB, tak mi chłopaki opowiadały. Ormowiec do którego w nocy przyjeżdżało UB nazywał się Bronisław Ciosmak. Dwaj chłopaki zabrali mu ze stodoły szafę, rozebrali i przynieśli do lasu, tam ją schowali. Było to około pół kilometra od mojego bunkra. Mówią do mnie, bym zabrał ją do bunkra i deskami ubił ściany w bunkrze. Poubijałem ściany deskami w bunkrze. Miałem zapasy na zimę: ziemniaki, trochę makaronu, suchy chleb. Tłuszcz uzyskałem zabijając dwa koziołki, dałem tym ludziom co wiedzieli o mnie, mięso ugotowali i zalali smalcem, starczyło na całą zimę. Gotowałem dwa razy dziennie na maszynce spirytusowej, na okres zimy miałem 40 litrów tego paliwa i to starczyło. Na zimę zamykałem się w bunkrze. Nie mogłem z niego całą zimę wychodzić, groziło to zostawieniem śladów na śniegu i odkryciem bunkra. Od szpiclów i kapusi aż się roiło, chcieli za judaszowskie pieniądze mnie odnaleźć i wydać w ręce UB.
Więcej...
Wypożycz w bibliotece
Dostęp online
Brak zasobów elektronicznych
dla wybranego dzieła.
Dodaj link
Kup
Brak ofert.
Recenzje

Brak recenzji - napisz pierwszą.

Nikt jeszcze nie obserwuje nowych recenzji tego dzieła.
Okładki
Kliknij na okładkę żeby zobaczyć powiększenie lub dodać ją na regał.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo