Czytanie prozy Haruki Murakamiego jest jak słuchanie jazzu. Każda strona przepełniona jest sporą dozą improwizacji, czytelnik nie wie, czego może się spodziewać. Nie ma tu jednak słów zbędnych, niewnoszących niczego do fabuły. Wydaje się, że każdy zwrot użyty przez autora został dokładnie przemyślany i ma swoje miejsce oraz pełni konkretną funkcję. Można to wyraźnie zobaczyć również i w najnowszej powieści Murakamiego Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa. Choć początkowo sprawia ona wrażenie prostej opowiastki, to wraz z rozwojem wydarzeń, odkrywamy głębię, zarówno uczuć, jak i znaczeń.
Język japoński jest tak skonstruowany, że każde słowo coś w nim oznacza. Dzięki temu nadawanie dzieciom imion ma wymiar symboliczny, gdyż wraz z nazwiskiem mają stanowić one zapowiedź przyszłych dokonań danej osoby. Tsukuru Tazaki, główny bohater powieści, spotkał na swojej drodze czwórkę przyjaciół. Każde z nich miało nazwisko, którego częścią była nazwa koloru. W pewnym stopniu, definiowała ona ich charakter oraz sposób, w jaki byli oni postrzegani przez otoczenie. Tylko sam Tsukuru był bezbarwny, ponieważ nie krył on w sobie żadnego odcienia. Fakt ten znacząco zaważył na jego życiu - było ono miałkie, bezbarwne właśnie, pozbawione głębszego znaczenia czy też uczuć. Codziennie wykonywał sumiennie swoją pracę, wracał do domu i czasami podróżował po Tokio oglądając dworce. I nie wyróżniałby się niczym z tłumu, gdyby nie skrywana z przeszłości rana.
Murakami uwielbiany jest przez ludzi zachodu za połączenie uniwersalnych treści z japońskim duchem, jednak sami Japończycy podobno go nie dostrzegają. Dla nich książki te są niezwykle zachodnie. A jak jest w rzeczywistości? Jak zwykle prawda znajduje się gdzieś pośrodku. Z jednej strony powieść Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa jest uniwersalna, bowiem zagłębia się w problematykę ludzkich uczuć. Opowiada o przeżyciach osoby porzuconej, która po wielu latach próbuje dowiedzieć się, dlaczego tak się stało. Kto z nas nie doświadczył czegoś podobnego choć raz w życiu? Dzięki temu łatwiej możemy zrozumieć oraz utożsamiać się z uczuciami głównego bohatera. Z drugiej strony, Murakami zaprosił nas do poznania wnętrza typowej japońskiej duszy. W kraju tym zewnętrzne wyrażanie własnych uczuć jest rzeczą niezwykle niewskazaną. Dlatego też wiele rozmów pomiędzy bohaterami wydaje się sztywnymi, w pewnym stopniu wymuszonymi i tylko po części związane jest to z długimi latami rozłąki. Dialogi pozbawione są ozdobników, celnie trafiają w sedno problemu i starają się go rozwiązać. Murakamiemu udało się stworzyć książkę, której fabułę można by przenieść w inne, dowolnie wybrane miejsce i nadal zachwycałaby ona swoją prostotą, przy jednoczesnej wnikliwej analizie zachowań ludzkich.
Lata pielgrzymstwa Tsukuru Tazakiego przepełnione są samotnością, ciągłym zastanawianiem się, gdzie popełniony został błąd. Jedno zdarzenie z przeszłości tak wpłynęło na całe jego późniejsze życie, że przeszedł on przez najróżniejsze stadia odrzucenia. Wyraźnie zarysowana jest tu metafora człowieka, który nie potrafi rozpoznać się w lustrze, gdyż to, co go spotkało było poza jego kontrolą, więc i jego wizerunek musiał się zmienić. Przez wiele lat, Tsukuru poszukiwał sensu swojego istnienia, bojąc się jednak zmierzyć z prawdą. Aż w końcu, dzięki zewnętrznej sile, kobiecie, która podjęła decyzję za niego, zdecydował się wybrać na pielgrzymkę. Pielgrzymkę do miejsca, w którym rozpoczęła się jego przemiana. Książka Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa jest powieścią, która powinna spodobać się osobom szukającym sensu życia. Stanowi ona też dobre wprowadzenie do twórczości Murakamiego, gdyż w przeciwieństwie do innych książek pisarza, nie ma tu tylu odniesień fantastycznych, choć momentami i tak realizm przeplata się z oniryzmem.
Barbara Łuszczek
DKK w Świeciu
Dodaj komentarz