-
11.02.2013 08:23:32
-
Osobiscie dużo wyniosłam z biblioteki szkolenj (co ujawniam w artykule, a z pewnością dlatego, że nie było komputerów, a po prostu lubiałam chodzić do biblioteki). Nie twierdzę, że wszystkie dobrze działają- bo niekiedy jest tak jak Pan Markus wspomniał, a nawet gorzej.
Odnośnie artykułu LB zapraszam też do dyskusji prowadzonej na profilu STOP likwidacji bibliotek, gdzie swój głos zabrało Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji :)😊
11.02.2013 13:27:10 -
Ja niestety osobiście też mam złe doświadczenia z Panią Bibliotekarką ze szkoły podstawowej z czasow, gdy wszystkie książki były oprawione w szary papier, a dostęp do nich broniła „własną piersią” mrukliwa pani nie lubiąca dzieci. Na szczęście, z niezastąpioną pomocą Rodziców i domowych półek oraz sympatycznych Pań Bibliotekarek z VIII LO i bibliotek publicznych do dnia dzisiejszego jestem użytkownikiem bibliotek (a nawet przeszłam na drugą stronę lady bibliotecznej z bardzo idealistycznym nastawieniem do tego wspaniałego zawodu, który koniecznie należy wykonywać z pasją). Najwięcej zależy od ludzi, a biblilioteki szkolne winny szczególnie dobierać personel i WINNY BYĆ DOSTĘPNE zarówno dla uczniów, nauczycieli jak i rodziców. Mogą być nie tylko centrami multimedialnymi (jak być powinny, a właściwie nie są) ale centrami integracyjnymi społeczeństwa informacyjnego. Zabrzmiało patetycznie - po prostu miejscem spotkań zarówno z ludzmi jak i kulturą.
12.02.2013 08:35:38 -
Część druga artykułu www.lustrobiblioteki.pl :)😊
Zapraszam!25.02.2013 16:42:51
Dodaj komentarz
Niestety, ale mam dzieci w szkole podstawowej i ich doświadczenia w bibliotece są fatalne. Biblioteka nie jest czynna codziennie, a gdy jest to nie na każdej przerwie. Pani z biblioteki ma także funkcję "zapchajdziury" - prowadzi wszystkie możliwe zastępstwa i w związku z tym biblioteka nie jest czynna nawet wtedy gdy jest napisane, że powinna być. Pani z biblioteki decyduje co dzieci mogą czytać, a czego nie wypożyczy "bo za mała" (córka w 3 klasie przeczytała 3 tomy Baśnioboru w 3 miesiące). O zaopatrzeniu nie wspomnę. Dwie nowe lektury wypadły z programu bo są trudno dostępne, a w bibliotece szkolnej 0 egz. Dla mnie taka biblioteka nie ma sensu. Oczywiście jest jeszcze kwestia "co zamiast", bo lepsza nawet taka niż żadna. Ja mam komfort biblioteczki "rodzinnej" i osiedlowej na swoim i sąsiednim osiedlu, ale co na wsi?
Biblioteka publiczno-szkolna to niezły pomysł, ale w szkole ograniczono wstęp rodzicom ze względów bezpieczeństwa, więc biblioteka nie będzie dostępna.