Podczas kolejnego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Świeciu rozmawialiśmy o książce Jaume Cabré „Wyznaję”. Wydawca na okładce powieści zamieścił informację: „Tę książkę czyta niemal cała Europa!”. Jak cała Europa to również i Świecie nie może być w tyle. Kubowicze przyznali, że była to trudna ale bardzo ciekawa lektura.
Jaume Cabré to kataloński pisarz, filolog i scenarzysta. Zanim zaczęła się dyskusja, jedna z Klubowiczek podzieliła się informacją uzyskaną od wnuczki mieszkającej w Hiszpanii, jak prawidłowo wymawiać imię i nazwisko autora. JAUME - jest to imię katalońskie i powinniśmy je wymawiać jak Katalończycy, czyli „Dżiałma”. Imię jest katalońskim odpowiednikiem hiszpańskiego imienia Jaime. Zwykły niewykształcony i nieoczytany Hiszpan wymówiłby to imię po kastylijsku, czyli "Hałme", poprawnie po katalońsku, brzmi "Dżiałma". CABRÉ - nazwisko jest również katalońskie. Wymawiamy je "KABREE".
Powieść „Wyznaję” powstawała przez siedem lat. Nieprzypadkowo ukazała się w rocznicę wyzwolenia obozu w Auschwitz. Początkowo miała to być krótka opowieść ale rozrosła się do powieści katedry, gdzie na ponad siedemset stronach poznajemy historię, a właściwie wyznanie głównego bohatera Adriana Ardèvola. Jego ojciec Feliks był kolekcjonerem sztuki, od ukrywającego się faszysty, lekarza z Auschwitz zdobył cenne skrzypce, które Adrian wraz z pasją kolekcjonerską odziedziczył po ojcu.
Jak zauważyli Klubowicze w książce jest dużo wątków porozrzucanych w czasie, co na początku czytania powieści trochę ich gubiło. Dopiero w trakcie czytania wątki te, zaczęły się układać w jedną całość.
Jak przyznali Klubowicze jest to książka o wielkiej przyjaźni, samotności i złu. Złu, które bez względu na czas, obecne jest w życiu człowieka. Klubowicze zastanawiali się czy można określić jego genezę i czy da się je wytłumaczyć? Doszli do wniosku, że z pewnością przyczyna tkwi w człowieku. Cambré doskonale przedstawił zło, od inkwizycji, przez okres drugiej wojny światowej aż po współczesność. Główny bohater, zarazem narrator został wykładowcą uniwersyteckim zajmującym się problemem zła. Klubowicze dodali, że autor poprzez różne przedmioty przedstawia historię ludzi, niestety często tragiczną. Skrzypce, które przez całą fabułę książki, przechodziły z rąk do rąk, wykonane przez znanego lutnika Lorenzo Storioniego, uważanego za jednego z ostatnich kremońskich lutników XVIII w. Medalik z Matką Boską Kwietną, patronką Pardàcu, czy białą chustkę trzymaną w ręce przez małą żydowską dziewczynkę, która trafiła ze swoją rodziną do obozu w Oświęcimiu. Wszystkie te trzy przedmioty były w posiadania Adriana.
Dodać należy, że na kartach książki poprzez skrzypce Storiniego obecna jest muzyka. Najnowsze wydanie katalońskie uzupełnione zostało o płytę z występującymi w książce utworami granymi przez jej bohatera. Klubowicze przyznali, że płyta z muzyką, była by wspaniałym dodatkiem do powieści.
„Wyznaję” Jaume Cambré to z pewnością nie lekka lektura. Czytając ją, trzeba być cierpliwym czytelnikiem. Jak powiedzieli Klubowicze nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale jest to książka, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Według nich jest to książka warta przeczytania i polecenia jej czytelnikowi, gdyż wciąga, fascynuje, daje dużo do myślenia, niesie przesłanie i każdy w niej znajdzie coś, co go zainteresuje. Naprawdę warto sięgnąć po nią, do czego zachęcają członkowie DKK w Świeciu.
Oprac. Marcin Warmke