Recenzje dla:
Ucho Igielne/ Wiesław Myśliwski
-
Przez przypadek trafiłam na bloga, który rekomendował m.in "Ucho Igielne" jako pozycję obowiązkową. • I zignorowałabym tą informację, gdyby nie fakt, że nawet jeśli nie zgadzałam się z autorką w ocenie innych książek, to jej argumentacje były, może nie tyle przekonujące, co otwierały drzwi do ciekawej dyskusji. • A przeczytanie książki utwierdziło mnie w przekonaniu, że trafiłam w dobre miejsce i odkryję kolejnych autorów i kolejne wartościowe pozycje. • "Ucho Igielne" to zbiór strzępków wspomnień, konfrontacji tego co było, z tym co jest. Utkany z sentencji, z których można czerpać naukę jak żyć pełniej i uważniej. • Już niemal na samym początku książki porzuciłam swój zwyczaj zapisywania myśli, które mnie urzekły... W przeciwnym wypadku musiałabym przepisać niemal całą książkę... • Ucho Igielne to furta w murach obronnych Sandomierza, ale w powieści to raczej symbolika, łącznik- tego co było z tym co będzie. • Jest dwóch narratorów: stary i młody i to ich narracja się przeplata, a każdy z nich opowiada z perspektywy własnej. • Dla mnie to pierwsza, ale na pewno nie ostatnia przeczytana książka tego autora.
-
„Ucho igielne” – jak większość pozycji w dorobku autora, wymaga nieśpiesznej lektury. Myśliwski zdążył już przyzwyczaić czytelników, do nostalgicznej, refleksyjnej prozy – tak jest i w tym wypadku. „Ucho igielne” to zetknięcie przeszłości z przyszłością – bohatera w czasach młodości i w podeszłym wieku. To spotkanie dwóch bytów, będących przecież tą samą osobą, staje się pretekstem do zastanowienia nad egzystencją i przemijaniem, jak i do stawiania sobie pytań „co by było gdyby?”, które tak często nam towarzyszą w trakcie wędrówki przez życie.
-
Wiesław Myśliwski w swej najnowszej powieści kolejny raz opowiada różne historie, znów w pierwszej osobie, bo taką formę narracji uważa za najwłaściwszą przy tworzeniu opowieści. Jego narrator to połączenie młodego i starego bohatera, spotykają się w Uchu Igielnym, furcie w murach obronnych Sandomierza, by spojrzeć na tę „dawną dziką, zieloną dolinę”, by czekać z nadzieją na to, że pojawi się Ona, dziewczyna, miłość życia. • Przenikają się w książce najrozmaitsze historie, które przytrafiły się nie tylko bohaterowi, który pozostaje bezimienny, ale i ludziom spotkanym na jego drodze. Powoli zaciera się granica między tym, co było naprawdę, a tym, co pozostało w sferze snu, domysłu, tajemnicy. Pozostaje pytanie, co pamiętamy i czy to, co zostało w naszej pamięci jest tym, co wydarzyło się rzeczywiście nam czy innym. • Czy warto wracać w miejsca minione, do ludzi bardzo dawno niewidzianych? Bohater przekonuje się, że niepotrzebnie zgodził się na taką wycieczkę w przeszłość. Jednak to spotkanie z dawną koleżanką Józią, której w ogóle nie kojarzy, to spora dawka humoru pojawiająca się i przy innych zdarzeniach. • Dominuje jednakże nastrój melancholii i nostalgii, przemijania i refleksji nad życiem, nad tym, czy można było przeżyć je inaczej, lepiej. Wracają ciepłe i piękne wspomnienia dzieciństwa, rodziców, lat szkolnych. W tle jest też nasza historia, dwie wojny, Holokaust, lata stalinowskie. • Czyta się tę powieść niespiesznie, radując się piękną polszczyzną, zastanawiając się nad symboliką wielu zdarzeń, odwołaniami do biblijnego „ucha igielnego”, do „zielonej doliny”, do tego, co minęło i nigdy już nie wróci, do bagażu swoich doświadczeń. • Chyba warto powrócić do przeczytanych opowieści, raz jeszcze próbując wniknąć w ich światy, przemyśleć dość zagadkowe zakończenie – bal absolwentów (metafora życia, jak w tekście Agnieszki Osieckiej?), szansa na zostanie królem balu (ale przecież jest już za późno i królową nie jest Ona?) i wreszcie symbolika ostatniej sceny – znów powraca Ona i pytanie, kim naprawdę była, czy nawiązanie do Zagłady sugeruje, że przezwisko, jakie jej nadano, nie było przypadkowe, czy to może chęć zachowania pamięci o tych, którzy zniknęli bezpowrotnie z naszego świata? • Pozostaję z pytaniami i jest to niewątpliwie wielka zaleta tej wspaniałej powieści, bo każdy może w niej szukać odpowiedzi i mogą się one różnić.
-
Wiesław Myśliwski w swojej najnowszej powieści powraca do tematów, które nie są mu obce. Głównymi tematami powieści jest: los, pamięć, przeszłość, codzienność, ale nie tylko. Pisarz zastanawia się nad mechanizmem pamięci, która modeluje i odpowiada za nasze postrzeganie tego, co odeszło i minęło. Człowiek według autora Traktatu o łuskaniu fasoli zawsze powtarza po poprzednich pokoleniach. Życie jest sumą wyborów i idących za nimi doświadczeń, które w słowach, w zależności od pory, mogą prezentować się odmiennie. „Życie to błądzenie za sobą bez nadziei, że się kiedykolwiek siebie odnajdzie”. • Fabuła powieści nie jest przesadnie wydumana. Stary mężczyzna spotyka siebie samego jako młodzieńca i z perspektywy minionego życia, przygląda się swoim decyzjom i wyborom. Zastanawia się nad sensem i ceną jaką płaci się za życiowe błędy. Jest wyrozumiały, zdaje sobie sprawę, że człowiek bywa zdumiewający i nieprzenikniony, ale ideałem nie jest. Nikt tak jak Myśliwski nie przygląda się człowiekowi: surowo, ale nie rezygnując z empatii, z czułością, a przy tym nie zapominając o pewnej dozie szorstkości, która wypracowuje szacunek. Wiesław Myśliwski widzi człowieka kompleksowo i holistycznie. Jego pisanie wyrasta z filozoficznej zadumy i głębokiego spojrzenia na rzeczywistość, a przy tym nie jest pozbawione niebywałego liryzmu, melodii najwybitniejszej polszczyzny.