Recenzje dla:
Szepty zmarłych/ Simon Beckett
-
Simon Beckett tym razem przenosi akcję z deszczowej i wietrznej Anglii do słonecznej i parnej Ameryki. Powieść jednak wciąż posiada swój specyficzny, ciężki klimat, przesiąknięty aurą śmierci i odorem rozkładających się ciał. Naturalistyczne opisy dotyczące autopsji, przebiegu rozkładu zwłok są bardzo naturalistyczne i niezwykle sugestywne. Z racji zawodu głównego bohatera opisy badań sekcyjnych są niczym z podręczników naukowych., Z jednej strony dostarczają czytelnikowi podstawowych informacji z zakresu biochemii, ale przy okazji obdzierają opisywane ciała z człowieczeństwa, uświadamiając brutalnie, że po śmierci wszyscy stajemy się tylko zepsutym mięsem i ucztą dla wszelkiej maści robactwa. Alchemia śmierci, makabryczna, ale prawdziwa. • Potworność "Szeptów zmarłych" ma swoje źródło nie tylko w naukowym i chłodnym podejściu do śmierci i ludzkiego ciała. Prawdziwym koszmarem jest motywacja psychopatycznego mordercy, który zabija, jego chora fascynacja śmiercią i samym aktem umierania. • Autor daje nam możliwość wniknięcia w myśli mordercy wplatając w fabułę to, co dzieje się w głowie szaleńca. Przebywanie w umyśle psychopaty opowiadającego o swojej pierwszej ofierze i fascynacji, której nie jestem w stanie pojąć, sprawiał, że czułam się bardzo nieswojo. Oddanie głosy czarnemu bohaterowi pozwoliło również pisarzowi na zbudowanie ciekawego i głębokiego profilu psychologicznego, a u czytelnika wzrost poziomu adrenaliny i napięcia towarzyszącego lekturze, które i tak w niektórych momentach sięga zenitu. • "Szepty zmarłych" Simona Becketta to jedna z tych książek, które mrożą krew w żyłach, ściskają za gardło, trzymają w napięciu, ale nie sposób jej odłożyć. Wciąga czytelnika, zaskakuje nagłymi zwrotami akcji, jednocześnie przytłaczając swoim mrocznym, pełnym śmierci klimatem. • Kolejna, wspaniała powieść Simona Becketta, gratka dla fanów sensacji i zagadek kryminalnych, których nie przeraża "alchemia śmierci". • Marta Ciulis- Pyznar
-
Obłęd. Paranoja… Czasem pozornie spokojny człowiek bez żadnych problemów życiowych może okazać się zupełnie inną postacią niż sobie dotychczas wyobrażamy. Pierwsze spotkanie może mieć nieprzewidywalne skutki w przyszłości, a my nie zdajemy sobie z tego sprawy. Simon Beckett jest osobą, która bez względu na wszystko potrafi przejaw ekscentrycznej paranoi wpleść idealnie w akcję swojej powieści, a to tworzy w niej aurę tajemnicy oraz niepokoju. • David Hunter, coraz bardziej udręczony wydarzeniami z niedalekiej przeszłości zostaje zaproszony do Centrum Badań Antropologicznych w Tennessee przez swojego mentora oraz przyjaciela Toma Liebermana. „Niełatwo z tym żyć. Zwłaszcza jak się ma blizny, które ciągle przypominają, jak niewiele trzeba, by zginąć.” Mężczyzna nie ma jednak pojęcia, że zostaje wplątany w sprawę morderstwa ze strony człowieka, nieokiełznanego psychopaty. Zagadka jest tym bardziej tajemnicza, gdyż ciała ofiar mają dalej posunięty poziom rozkładu, niż wskazywałyby na to okoliczności. W utworze da się zauważyć wątki miłosne, lecz są one platoniczne. Bohater jest jednak człowiekiem, który wiele przeszedł w życiu i nie jestem pewna czy chciałby się wiązać ponownie z inną kobietą. „Życie jest tym, co ci się zdarza, gdy pilnie sporządzasz swoje inne plany.” Nie wszystko idzie po naszej myśli. Akcja utworu rozwija się w miarę szybko, lecz uwikłane są w niej szeroko rozplanowane zdarzenia, które potrafią czytelnika wprawić w osłupienie, a człowiek w tym momencie tylko patrzy i zastanawia się co tak naprawdę tutaj zaszło. Po raz kolejny Simon Beckett nie daje nam możliwości dotarcia do prawdy przed przysłowiowym „czasem”. Nie sposób połączyć niektórych wątków, z drugiej jednak strony są również te bardzo oczywiste. Muszę przyznać, że spodobało mi się wplecenie w akcję książki wydarzeń postrzeganych z punktu widzenia zabójcy. Sprawia to, iż możemy poczuć się przez chwilę nim oraz zastanowić się co tak naprawdę spowodowało, iż robił tak, a nie inaczej. Książka posiada wiele brutalnych opisów. „Czujesz ostry ból przy każdym wdechu? To odłamek kości rozdziera ci tkankę płuc. Trudno oddychać, prawda? I będzie coraz trudniej, bo twoje płuca wypełniają się krwią. Umierasz.” Ukazują one śmierć jako proces alchemii na wspak, z bardzo realistycznego fizycznie punktu widzenia. „Nasz fizyczny rozpad, jeżeli ogląda się go beznamiętnie, niczym nie różni się od innego naturalnego cyklu. I jak każdy inny proces musi być zbadany, zanim go dobrze zrozumiemy.” Tylko, czy potrafimy to zrozumieć? Podsumowując, z osobistego punktu widzenia stwierdzam, iż książka nie jest odpowiednia dla osób o słabej psychice. Wciąż jednak utrzymuję, iż jest to doskonale napisany „podręcznik antropologa” i śmiem twierdzić, że powieść pomimo tego, iż jest jedynie fikcją literacką doskonale sprawdziłaby się przy nauce na kierunku medycyny sądowej. • Moja ocena: 10/10*