• Używając modnego ostatnio określenia, książki o brytyjskiej rodzinie królewskiej są moją „grzeszną przyjemnością”. Podchodzę do tych historii z lekkim przymrużeniem oka, niemniej jednak, lubię o nich czytać. A opowieści Anne Glenconner mnie po prostu zauroczyły. Jej życie to gotowy materiał na film: powinna urodzić się chłopcem, aby zostać dziedzicem, inaczej musiała szukać narzeczonego (był nim najpierw ojciec przyszłej księżnej Diany), została druhną na ślubie księżniczki Elżbiety, damą dworu księżniczki Małgorzaty. A to tylko urywki z całego życia, bogatego w wydarzenia niezwykle wesołe i niezwykle smutne. • ⠀ • Anne pisze w sposób dowcipny, bez zbędnego dramatyzowania, wyolbrzymiania problemów, chwilami aż za bardzo (nazywanie przemocowego męża „ekscentrycznym”). Sięgając po tę publikację najbardziej interesowały mnie ciekawostki o Windsorach, ale ostatecznie to Anne okazała się zwyciężczynią. Pozornie wydaje się, iż pieniądze oraz przebywanie wśród królowej oraz jej rodziny to prawdziwe szczęście. Jednak Glenconner spotkało wiele tragedii: śmierć dzieci, choroba psychiczna małżonka, poczucie odrzucenia ze strony rodziny. I anielskie wręcz podejście do Małgorzaty, która naprawdę potrafiła dać w kość. „Dama dworu” to lektura fascynująca. • ⠀ • Z przyjemnością usiadłabym z jej autorką, pijąc herbatę, ewentualnie coś mocniejszego, bo słuchanie tych anegdot musiałoby być niebanalnym doświadczeniem. Lubię tego typu książki, niektórym mogą wydawać się „plotkarskie” (czasem trafiam na podobne opinie), aczkolwiek uważam, że w przystępny sposób mogą przemycać w sobie fragmenty prawdy historycznej. Wystarczy oddzielać ziarno od plew.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo