• Powoli zaczynam odchodzić od terminologii typu „literatura dziecięca” — albo sama jestem jeszcze berbeciem, mimo nieubłaganie pędzącego czasu. Po prostu lubię odkrywać kolejne propozycje przeznaczone dla najmłodszych czytelników. Piękne wydania, piękne fabuły. Dlatego nie mogłam odpuścić i najzwyczajniej w świecie musiałam (!) zaznajomić się z „Kotolotkami”. W końcu doczekaliśmy się pełnego zbioru, w jednej książeczce zamieszczono każdą z, kochanych przez wielu, historii. To moje pierwsze spotkanie z Ursulą L. Le Guin. Przyznam, że trochę żałuję, iż dopiero teraz nadeszła pora na zapoznanie z jej twórczością. I mam nadzieję na rychłe sięgnięcie po inne powieści. Planuję, ale tym razem już na poważnie! „Kotolotki” wprowadziły mnie w absolutnie fenomenalny nastrój. Uwielbiam te zwierzęta, a tutaj na dodatek latają! Czyż można wyobrazić sobie jakieś lepsze połączenie? Pytanie retoryczne. Odrobina fantazji nikomu nie zaszkodzi. • Początkowo trochę bałam się, że Le Guin podeszła do czytelnika w aż nazbyt infantylny sposób. Używając nieustannie spieszczeń, z dość dziecinnym kreowaniem narracji. Jednak moja nieufność szybko została usunięta w cień, bowiem autorka w swoim pisaniu ma pewien char­akte­ryst­yczn­y rys, który sprawia, iż fabuła nie wydaje się być w jakimkolwiek stopniu przesłodzona. Miłośnicy książek określanych jako te „dla dzieci” wiedzą, co mam na myśli. „Kotolotki” są urocze, oczywiście, acz też niewątpliwie dojrzałe, jeśli mogę użyć tego słowa. Magia? Naturalnie. Ale w najlepszej formie! Bez popadania w skrajności. Przypomina mi się twórczość Kennetha Grahame’a! • Chciałabym jeszcze złożyć podziękowania Maciejce Mazan, która w fenomenalnie przetłumaczyła książkę. Zajrzałam do oryginalnej wersji i muszę przyznać, że polska wersja jest po prostu świetna! Idealny przekład różnych gierek słownych, bez zapominania o indywidualnej pracy pisarki. Do tego prześliczne ilustracje S.D. Schindlera. Wydanie sprawia dobre pierwsze wrażenie, lecz trudno mówić tutaj o przeroście formy nad treścią. Całość została odpowiednio skomponowana, moim zdaniem, nadaje się na prezent z okazji urodzin, imienin, a może czasem nawet okazji nie potrzeba? • Ten zbiór zabawnych historyjek kryje w sobie uniwersalne przekazy. Mało odkrywcze? Lecz przedstawione w interesujący sposób. Pisarka opowiada o odwadze, akceptacji różnic, tak ważnej w dzisiejszych czasach. O szacunku dla zwierząt i ludzi. Nie musimy wszyscy się kochać. Aczkolwiek chyba damy radę zrozumieć? Nawiązując jeszcze do „dziecinnego” języka zawartego w wielu publikacjach — znowu pragnę popodziwiać, jak Le Guin pięknie potrafiła operować słowem. Uważam, iż nasze pociechy mogą dużo wynieść z „Kotolotków”. Prawdę o świecie oraz umiejętność odpowiedniego wysławiania się. W czym jest również zasługa tłumaczki! Owszem, gdy skończyłam lekturę, to nie bardzo chciałam na opuszczenie tak niezwykłego miejsca… • „Kotolotki” to zbiór naprawdę uroczych opowieści, idealnych dla osób w każdym wieku, nie tylko dzieci. Ursula K. Le Guin stworzyła fantastyczny oraz fantazyjny świat, pełen przyjaźni oraz zrozumienia dla odmienności. Cieszę się, że ta wspaniała książka jest nadal w druku, nawet po tylu latach. Jeśli Wasz dzień nie należy do tych najlepszych, macie ochotę na coś, co skutecznie poprawi Wam humor — wówczas koniecznie musicie sięgnąć właśnie po „Kotolotki”. Będziecie zachwyceni. Zaznaczam na moją odpo­wied­zial­ność­!

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo