• "Księga przygód" autorstwa E.Wójcik to jedna z książek, której sama nigdy nie pokazałabym dziecku. Drażni mnie w niej niemal wszystko: niedopracowane, brzydkie "komputerowe" ilustracje, wielkie oczy samochodów, sper­soni­fiko­wani­ bohaterowie zwierzęcy - jak budowlańcy bobry czy strażacy małpy; inne zwierzęta pozostają zwierzętami (prowadzi to do absurdów, np. tłum zwierzęcych gapiów obserwujących akcję ratowania kotka z drzewa). • Książka porusza mniej lub bardziej poważne kwestie - zasady ruchu drogowego, zakres zadań straży pożarnej, rywalizacja, budowa garażu, wypadki drogowe. Niestety, ilość poczynionych błędów merytorycznych mnie zatrważa. Ponieważ jednak synek książkę dostał w prezencie, pokochał od razu i lektura cieszy się jego niegasnącym zain­tere­sowa­niem­, nie mam wyjścia - wspinam się na wyżyny tolerancji i czytam, czytam, koryguję, omawiam, delikatnie obśmiewam i rzeczowo krytykuję to, co można i co trzeba... Staram się też patrzeć na lekturę możliwie przychylnie. Zauważam wówczas, że treść jest napisana ładnymi zdaniami i ma przyjemne, naturalne brzmienie. Użyta duża czcionka bez ozdobników będzie dla dzieci podejmujących naukę czytania dużym ułatwieniem. Czerwony kolor karoserii Franka przyciąga wzrok. Książka nie pokazuje żadnych negatywnych interakcji społecznych. • Nie wiem, co sprawiło, że przygody Franka tak bardzo podobają się synkowi. Mam nadzieję, że na błędach (tu - cudzych, autorów) też może się czegoś nauczyć.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo