• Książkę czyta się całkiem nieźle. I już rozumiem dlaczego serię o Lipowie porównuje się do powieści Camilli Lackberg. Byłoby idealnie. "Ale!" Te irytujące powtórzenia (np. stosowana w kółko forma "młodszy aspirant Daniel Podgórski"), nieudolnie wprowadzane wulgaryzmy i doprowadzająca do szału maniera wypowiedzi jednej z bohaterek ("Spoko", "Stop. Czekaj") troszkę psują ogólny efekt. • Niemniej jednak gotowa jestem przekonać się, czy w kolejnych częściach autorka rozwija swój warsztat.
    +4 trafna
  • Świetny debiut naszej autorki .Nie miałam dotąd ulubionej ,która pisała na poważnie kryminały i teraz chyba się to zmieni . • Akcja dzieje się we wsi Lipowo. Na drodze zostaje znaleziona martwa zakonnica . Początkowe przypuszczenia o wypadku wyparowują ,kiedy okazuję się ,że została ona zaatakowana nożem,a dopiero później przejechana. Sprawa zostaje przydzielona aspirantowi Danielowi Podgórskiemu i jego trzem podwładnym. Wieś nie zdąży się otrząsnąć po jednej śmierci ,kiedy zostają znalezione kolejne zwłoki ,żony milionera . Wtedy do pomocy zostaje przydzielona słynna Klementyny Kopp ( ogolona głowa i mnóstwo tatuaży). Sprawy zaczynają się łączyć ,a podejrzanych brak ... • Oprócz wątku kryminalnego ,mamy niezłe "zaplecze" obyczajowe. Jeden z policjantów to damski bokser, drugi ma puszczalską córkę i syna rozrabiakę ,trzeci miał kiedyś romans z denatką ... • Miło ,że autorka nie potraktowała ich po macoszemu. Każdego możemy poznać i wyrobić sobie o nich zdanie. We wrześniu,wychodzi kolejna część i jestem ciekawa jak im się będzie układać. • Bardzo dobrze skonstruowana zagadka ,nie umiałam dojść ,co łączy obie kobiety i kto je zabił . Do tego ten klimat wsi ,wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Ja jestem zachwycona i czekam na kolejne książki.
    +2 wyrafinowana
  • Mnie bardzo ta książka zmęczyła i na pewno nie sięgnę po kolejne tomy historii Lipowa. • Nieudolne naśladownictwo skandynawskich kryminałów.
  • Niezły kryminał. A przy tym czyta się lekko i przyjemnie. I choć jest w nim tak wiele wątków i wiele postaci, autorka tak zgrabnie to wszystko przeplata, że się człowiek nie gubi. Irytowały mnie te ciasta, którymi codziennie raczy policjantów pani Podgórska. Ale można je wybaczyć autorce, gdyż książka do końca trzyma w napięciu. A to niełatwe, skoro rzecz jest osadzona w małej wsi, gdzie życie płynie spokojnie i pomału. A jednak dzieje się tyle, że ... sięgnę z po kolejne tomy. Polecam.
  • Powieść kryminalna, którą czyta się z ciekawością, różnorodność postaci i niezwykłe zakończenia. Godna polecenia, wciąga do ostatniej strony.
  • Nie rozczarowałam się ,zaczynam czytać drugi tom serii policjantów z Lipowa😊
  • Powieść skonstruowana jest na miarę literatury wybitnej pisarki, co może być zaskoczeniem, gdyż jest to debiut. W utworze poruszonych jest wiele wątków, które ukazane są z różnej perspektywy, co sprawia, że trudno oderwać się od lektury. W trakcie czytania książki ma się wrażenie, że uczestniczy się w życiu mieszkańców i w rozwiązywaniu zagadki kryminalnej. • więcej na [Link]
  • O książkach Katarzyny Puzyńskiej słyszałam od dawna, opinie były różne – raz lepsze, raz gorsze. Jednak, ja lubię, sprawdzić na własnej skórze, jak to mówią potocznie „z czym się je Gwiazdę Polskiego Kryminału?”. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Zabierałam się za to długo...chciałam najpierw skompletować całą serię, która została nie tak dawno wydana przez wydawnictwo w częściach i twardej oprawie. • I nadszedł ten dzień...w którym ugryzłam Puzyńską. • Doskonale skonstruowany kryminał, gęsta atmosfera małej społeczności i zagadki z przeszłości, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. • W mroźny zimowy poranek na skraju mazurskiej wsi zostaje znalezione ciało zakonnicy. Początkowo wydaje się, że kobietę potrącił samochód. Szybko okazuje się jednak, że ktoś ją zabił i potem upozorował wypadek. Kilka dni później ginie kolejna osoba. Ofiary nie wydają się być ze sobą w żaden sposób związane. • Zaczyna się wyścig z czasem. Policja musi odnaleźć mordercę, zanim zginą następne kobiety. • Śledztwo ujawnia tajemnice mrocznej przeszłości zakonnicy, przy okazji odkrywając też mniejsze lub większe przewiny mieszkańców sielskiej – tylko na pozór – miejscowości. • „Motylek” oderwał mnie od życia na niecałą dobę. Świetnie napisana powieść, pełna intryg, tajemnic, niedomówień. Sekrety przeplatają się ze sobą i są dawkowane (dosłownie) tak zdawkowo, że nie mogłam odłożyć książki i pójść zwyczajnie spać. No nie i już. Tak się nie dało. • Kasia stworzyła wielowątkową fabułę, naszpikowała ją mnóstwem poszlak i zwodniczymi zakrętami wśród leśnych ścieżek, że można było się czasem zgubić. • „Motylek” bezpardonowo obnaża życie w małej wiejskiej społeczności. Wiadomo nie od dziś, że w takich mieścinach wszyscy o wszystkich wiedzą lepiej i więcej niż sam zainteresowany. • Ja na co dzień (chociaż w takowej wsi mieszkam) nie odczuwam tego – może dlatego, że nieco się izoluję od całej reszty. Jednakże nie wątpię w to, że mieszkańcy N. znają mnie lepiej niż ja. • Czytając „Motylka” zastanawiałam się nie raz i nie dwa jakie sekrety skrywają moi sąsiedzi? Co trzymają w stodole pod stertą siana? • Takie i inne dziwne pytania zadawałam sobie po lekturze. • A to oznacza tylko jedno. • Kasia Puzyńska napisała dobry kawał kryminału – który w mojej głowie narobił bałaganu. • Co więcej...mam wokół siebie praktycznie same lasy. Wierzcie lub nie – ale po przeczytaniu „Motylka” spacery z psem pośród leśnych ostępów nabrały nowego wydźwięku. Tryb czujność… • „Motylek” napisany jest swobodnym językiem, dialogi są realistyczne, bohaterzy autentyczni, a opisy miejscowych uroków idealnie wyważone, nie są za długie ani zbyt pobieżne, nie zanudzają i nie przysłaniają najważniejszej akcji. Okazuje się, że pod kurtyną sielankowej małomiasteczkowości aż grzmi od plotek i ukrywanych grzeszków. Autorka, moim zdaniem, bardzo dobrze to wszystko zobrazowała, pomieszała, poplątała i wyprowadziła mnie na manowce. • Oczywiście jak to zawsze czynię, próbuję rozwiązać śledztwo na własną rękę – obstawiałam kilka postaci, które niestety wraz z rozwojem akcji musiałam wykreślać z mojej listy potencjalnych morderców. Zakończenie i wyjawienie modus operandi – jest niespodziewane, chociaż w sumie mogłam się tego domyślić, zamiast wybierać zbyt oczywiste rozwiązanie zagadki. • Bohaterowie jak wspomniałam, są wykreowani nad wyraz plastycznie, są zwykłymi ludźmi pełnymi wad i zalet. Udało mi się z nimi zaprzyjaźnić. A zapach ciasta pani Podgórskiej czułam w całym domu. Nawet nieprzystępna komisarz Klementyna Kopp wzbudziła moją sympatię, chociaż sposób jej wysławiania się działał mi dość często na nerwy. Bardzo nie lubię, kiedy kończy swoje zdania wyrazem „co?” lub rozpoczyna je od słów „stop”, czy stosuje ciągłe powtórzenia np. "Czekaj. Spoko. Ale!" - zaburza to kompletnie znaną mi stylistykę polską i dialogi prowadzone przez panią komisarz budzą we mnie lekką irytację. • „Motylek” można uznać za mocny debiut autorki, ponieważ niewątpliwie podjęła się trudnego tematu, wszak dobry kryminał rządzi się swoistymi prawami. Niemniej jednak uważam, że Kasia sprostała temu zadaniu. Oceniając całokształt tej wielowątkowej i wiel­opos­taci­owej­ powieści sądzę, że autorka poradziła sobie z tematem niemal perfekcyjnie, niemal gdyż nie obyło się bez drobnych wpadek, które jednak niezbyt rzutują na całą resztę. • Z wielką przyjemnością zasiądę do lektury kolejnych tomów cyklu Lipowo. • Bardzo jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów w rozpoczętych wątkach obyczajowych. Kim jest tajemnicza Teresa? Czy związek Daniela i Weroniki ma szansę na pomyślny rozwój? Dlaczego komisarz Klementyna jest taka osobliwa? • Cieszę się również, że śledząc kolejne losy mieszkańców Lipowa i okolic – będę miała okazję obserwować proces rozwoju i dojrzewania warsztatu pisarskiego autorki. • „Motylek” to lektura warta uwagi i poświęconego na nią czasu.
  • Jesz­cze ni­gdy żad­nej książki nie czy­ta­łam tak długo! Wybacz­cie, że wła­śnie od tego zaczy­nam swoją wypo­wiedź na temat tej książki, ale serio. Nie jestem może mistrzem w szyb­kim czy­ta­niu, ale jak coś mnie wcią­gnie to potra­fię pora­dzić sobie z czte­ry­stoma stro­nami w kilka godzin. Tu (może­cie nie wie­rzyć) zeszło mi prze­szło mie­siąc! Mie­siąc! Aż jestem zła na sie­bie, bo szcze­rze powie­dziaw­szy ni­gdy mi się to wcze­śniej nie zda­rzyło. Bywało, że męczy­łam jakąś pozy­cję 3 tygo­dnie, ale to chyba był taki mak­sior. Historia jest fajna, ale z jakiegoś powodu czytanie szło mi strasznie mozolnie. • Z początku naprawdę mnie wcią­gnęło, histo­ria powoli się roz­wi­jała i nie wie­dząc czemu chcia­łam bar­dzo dowie­dzieć się co będzie dalej. Do pew­nego momentu tak było, potem już sprawa z czy­ta­niem nie wyglą­dała tak kolo­rowo. Mam taką manię, że jeśli nie prze­czytam cho­ciaż kilku stron przed pój­ściem spać, to nie usnę wcale. A chyba wszy­scy znamy pro­blemy książ­ko­ho­li­ków. Kiedy zaczniesz czy­tać to nie ma opcji bo prze­cież „jesz­cze tylko jeden roz­dział” „jesz­cze tylko jedna strona”, a potem w nocy (około 1–2) oczy jak pięć zło­tych i jak tu spać? Nie­stety, i to z praw­dzi­wym bólem serca, książka mnie usy­piała zamiast nie pozwa­lać mi spać. • Zacznę od rze­czy, które naprawdę mi się podo­bały. Pierw­szą jest wie­lo­wąt­ko­wość powie­ści. Tyle się działo w tej małej wsi, tyle obra­zów mia­łam przed oczami czy­ta­jąc „Motylka”, a to jest to co kocham najbar­dziej. Zakon­nica jest jed­nym z wąt­ków klu­czo­wych, ale oprócz niej kolej­nymi są np. prze­pro­wadzka rudo­wło­sej War­sza­wianki do Lipowa, rodzinne pro­blemy i roz­terki ser­cowe miesz­kań­ców. • Język, to druga rzecz którą uznaję za zaletę w tej książce. Jest pro­sty bez skom­pli­ko­wa­nych słów, przez co czy­tało się przy­jem­nie. Muszę od razu zazna­czyć, że nie wszystko jed­nak napi­sane było tak, jak bym chciała i nie cho­dzi mi tu o histo­rię, że poto­czyła się tak a nie ina­czej. Dia­logi, a zwłasz­cza roz­mowy Kle­men­tyny Kopp z innymi. Nie mam zwy­czaju cze­piać się tego typu rze­czy, ale powiem szcze­rze, że raziło mnie to w oczy „Stop! Cze­kaj! Ale!”. Rozu­miem, są osoby, które rze­czywiście mogą mówić wła­śnie w taki spo­sób, ale raczej w książce tro­chę mnie to nie paso­wało. Oprócz tego, nie mam żad­nych innych zastrze­żeń co do języka. Bar­dzo miło się czy­tało, opisy krajobra­zów czy miejsc faj­nie dzia­łały na moją wyobraź­nię, za co wielki plus. • Podróż w cza­sie podo­bała mi się z tego względu, że poka­zała w jaki spo­sób prze­szłość może wpły­nąć na czło­wieka pod wpły­wem zacho­wań lub trak­to­wa­nia. Pokazuje, że nie ma żartów z „ludzką tresurą „. • Boha­te­ro­wie. Kolejny plu­sik za stwo­rze­nie kilku bar­dzo faj­nych postaci, które w pewien spo­sób zwró­ciły moją uwagę. • Młod­szy aspi­rant Daniel Pod­gór­ski, chło­pak z poten­cja­łem, który według kilku osób mar­nuje się we wsi. Ma szansę na więk­szą karierę. Tro­chę jed­nak zabra­kło mi opisu bar­dziej szcze­gó­łowo cech jego cha­rak­teru. Lubię pozna­wać boha­te­rów, a tutaj mam wra­że­nie że nie wiem o nim nic, oprócz tego że jest poli­cjan­tem i jed­nym z głów­nych boha­te­rów powie­ści. • Róża Kojar­ska, żona Juniora Kojar­skiego, syna naj­bo­gat­szego miesz­kańca i wła­ści­ciela pała­cyku w Lipo­wie. Nie wiem czemu, ale od początku książki kiedy padło jej imię, im wię­cej o niej czy­ta­łam, intry­go­wała mnie ta postać. Nie chcę zdra­dzić z jakiego powodu bo być może to zepsu­łoby całą frajdę z czy­ta­nia, ale bar­dzo chcę dowie­dzieć się wię­cej o niej w kolej­nych czę­ściach sagi. O ile jest o niej wię­cej napi­sane. • „Cze­ski pił­karz” Janusz Rosół, wcale nie pił­karz tylko kolejny poli­cjant w Lipo­wie. Pew­nie zapy­ta­cie czemu „cze­ski pił­karz”, no więc ja w tym momen­cie odsy­łam Was do wujka Google o TU. Nie będę tłu­ma­czyć, zobacz­cie sami. Jakoś poczu­łam współ­czu­cie do tego gościa. Wiem, nie był ide­alny, ale miał swoje powody, żeby zacho­wy­wać się tak, jak się zacho­wy­wał. Ale według mnie nie jest złym człowiekiem. • Wiem, że wielu oso­bom nie­zbyt podo­bał się styl autorki, kry­mi­nał pomie­szany z oby­cza­jówką, a niektó­rzy nazy­wali gatu­nek tylko oby­cza­jem z wąt­kiem kry­mi­nal­nym. Ja tak naprawdę dopiero racz­kuję w kry­mi­nałach, szu­kam swo­jego ulu­bio­nego autora, więc jak dla mnie książka była ok. Nie mam zbyt­nio do czego porów­nać „Motylka”, bo z takich typo­wych kry­mi­nałów nie prze­czy­ta­łam jesz­cze nic. Fakt było wię­cej opi­sów roman­sów i rela­cji mię­dzy miesz­kańcami, ale raczej nie uwa­żam tego za coś złego. Raczej sięgnę po kolejne tomy, może nie od razu bo potrzebuję czegoś innego, ale w przyszłości planuję ciąg dalszy losów wsi Lipowo i jej mieszkańców.
  • Świetna, wielowątkowa powieść kryminalna. wciągnęła mnie bez reszty! Autorka nie zaplątała się w zawirowaniach, jak to niektórym już się zdarzało. To jedna z lepszych autorek kryminałów, z jakimi do tej pory się zetknęłam. Już nie mogę się doczekać kontynuacji.
  • Dialogi jak w marnej telenoweli,niep­rawd­opod­obni­e naiwne. Irytujące powtórzenia tych samych zdań, czy określeń. Gdyby nie morderstwa, czyta się to, jak książkę dla dzieci. Jedyny plus, to ciekawe zakończenie książki. To samo zresztą, można napisać o drugiej części, o książce "Więcej czerwieni".
  • Wciągający kryminał godny polecenia, zwłaszcza miłośnikom prozy Camilli Läckberg (rozbudowanie wątku zagadki z przeszłości, rzutującej na teraźniejszość) i Henninga Mankella (wplatanie elementów pisanych z perspektywy przestępcy). Przejmujące sylwetki bohaterów.
  • Pisarka świetnie poradziła sobie z wielowątkową i dość skomplikowaną fabułą. Wysoko oceniam narrację, autorka przedstawia sprawę z kilku perspektyw, dzięki czemu można na sprawę popatrzeć z kilku punktów widzenia i ma się wrażenie, że jest się uczestnikiem śledztwa. • Kolejna wielka zaleta powieści to "drażnienie się" z czytelnikiem, pisarka w ten sposób doskonale buduje napięcie, już ujawnia kolejne informacje, już odkrywa kolejne karty, a tu bach, przerwa na reklamy, przechodzimy do kolejnego wątku. Oprócz dobrze skonstruowanej zagadki kryminalnej jest ciekawy wątek obyczajowy, który w zasadzie wciągnął mnie nawet bardziej niż samo rozwiązanie zagadki morderstw. • Puzyńska jest świetnym obserwatorem. Fenomenalnie oddała klimat małej, trochę dusznej społeczności, jej wady, zalety, pokazując, że każdy ma jakieś tajemnice i trupy schowane w szafach, o których lepiej żeby nikt się nie dowiedział. • Pisarka zaprezentowała całą plejadę bohaterów. Różne osobowości, charaktery, Puzyńska zręcznie przy tym operuje stereotypami i dzięki temu właśnie udało jej się tak dobrze odtworzyć obraz mieszkańców Lipowa. • Polubiłam komisarz Klementynę "Niemile- widzianą" Kopp, nie wiedzieć czemu w mojej głowie widziałam ją jako dojrzałą Lisabeth Salander, z jej ulubionymi spoko i okey, trochę ekscentryczna, charyzmatyczna i bardzo tajemnicza postać. • Podobało mi się to, że nawet bohaterowie drugoplanowi, którzy wydają się być dla fabuły mało istotni, otrzymali od autorki indywidualne cechy, swój własny portret i pozostają w pamięci. • Motylek to niezwykle wciągający, bardzo dobrze skonstruowany, przemyślany i dopracowany kryminał, którego czytanie to czysta przyjemność. Wiem na pewno, że dzięki Katarzynie Puzyńskiej odwiedzę Lipowo nie raz, do czego Was również zachęcam.
  • Po Miłoszewskim, druga moja ulubiona autorka kryminałów. Ponoć porównywana do Camilli Lackberg... Cóż mnie bardziej wciąga świat Puzyńskiej, wciąga jak narkotyk, razem z butami, tak jak najbardziej lubię. I podobnie jak było z trylogią Miłoszewskiego dążę do jak najszybszego poznania wszystkich części serii :) Gorąco polecam!
  • Czyta się szybko, sprawnie; fabuła wciągająca, a zabił... • Haha • Jedynym minusem jest dla mnie fakt, że sposób narracji został tak poprowadzony, że już po lekturze miałam wrażenie, iż przeczytałam czytadło tzw. damskie o zabarwieniu kryminalnym.
  • Bardzo wciągająca książka, na pewno przeczytam pozostałe części. Polecam.
  • Dobrze i lekko się czyta. Trochę denerwowało mnie podobieństwo konstrukcji fabuły do sagi Camilli Lackberg. Mimo to uważam, że pozycja jest godna polecenia. Autorka stworzyła ciekawą zagadkę kryminalną, być możne niektóre z postaci są trochę przerysowane ale dzięki temu ciągle intrygują i nie sposób się z nimi nudzić. Muszę przyznać, że mimo początkowego sceptycyzmu powieść mnie wciągnęła i na pewno sięgnę po kolejną część.
  • Choć nie przepadam za literaturą polską to postanowiłam skusić się na debiut literacki Kasi Puzyńskiej "Motylek" i muszę przyznać, że zrobił na mnie duże wrażenie. Moim zdaniem to świetnie skrojony kryminał. Jego wielowątkowa, intrygująca akcja sprawia, że czytelnik do samego końca nie traci nim zainteresowania. Mało tego raczej nawet trudno jest się domyślić jakie autorka zaserwowała zakończenie. Czytając tę powieść czułam się tak jakbym wróciła do kryminału napisanego przez Aghatę Christie. Mnóstwo bohaterów, z których żaden do końca nie mówi prawdy, gra pozorów, kolejne zbrodnie i nabierająca coraz szybszego tempa akcja. Wszystko to co kocham najbardziej... Myślę, że Katarzyna Puzyńska ze swą nieposkromioną wyobraźnią oraz talentem do tworzenia kryminalnych historii bez obaw może konkurować z takimi autorami jak Bonda, Guzowska czy nawet Miłoszewski. Od "Motylka" bowiem trudno jest się oderwać już od pierwszych stron, a finał okazuje się być całkowicie zaskakujący. Serdecznie polecam ;)
  • Bardzo fajnie się czyta
  • Bardzo intrygujący kryminał, pełen skrajnych charakterów, wielu tajemniczych zagadek. Trzyma w napięciu, trudno mi było powiązać osoby i fakty, a historie z przeszłości naprawdę niezwykłe. I oto chodzi w tego typu książkach. A porównanie z pozycjami Camilli Läckberg to jedynie plus. Polecam!

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo