• Islandia zostaje odcięta od świata. Połączenia tele­komu­nika­cyjn­e i internetowe zerwane, rządowi notable odbywają zagraniczne wizyty, a państwo zostaje odcięte od jakichkolwiek wiadomości z zewnątrz. Nie ma Internetu, z wyspy nie wyleci ani na niej nie wyląduje żaden samolot. Kontrolerzy nie mają wieści z żadnej z maszyn. Na radarach pustka, statki przepadły w bezkresnych dalach. Pomysł na fabułę wydaje się prosty, ale opowiedziane skutki izolacji Islandii od reszty świata, fatalne i pouczające. Naraz okazuje się, że aby zabezpieczyć sobie byt, należy na powrót stać się państwem rolniczym. Wszelkie profesje i zawody artystyczne zaczynają być sabotowane, ponieważ kojarzą się z fanaberiami pięknoduchów, którzy nie dołożą nic konkretnego do wspólnej sakwy. Trzeba na powrót nauczyć się podstawowych profesji. Zacząć hodować zwierzęta i zająć się rękodziełem. Życie społeczne i polityczne zaczyna potwornie. Rząd Islandii, aby studzić emocje, musi przedstawiać rzeczywistość w sposób cokolwiek eufemistyczny. Pisarka znakomicie pokazała jak instrumentalnie można wykorzystać dziennikarzy do wdrażania autorytarnych zapędów polityków. • Konsekwencje odcięcia Islandii od reszty świata są przytłaczające. Rozpadają się więzi społeczne, ludzie zaczynają uciekać w rozmaite komuny, anarchia staje się powszechnym stylem bycia dla młodych. W obliczu głodu i ograniczenia dóbr materialnych ludzie patrzą na siebie wzajem coraz mniej przychylnie. Więzi ulegają degradacji. Rosnący problem braku jedzenia jeszcze bardziej pogłębia podziały i nasila kolejne fale frustracji, które kolejnymi kłamstwami, studzi rząd. Socjalizacyjne tęsknoty ma zapewnić narodowy Icebook. Pisarka pokazuje rozpad dotychczasowej rzeczywistości i świat ludzi walczących o przetrwanie. Pieniądze tracą wartość z dnia na dzień, a jedynym towarem czy dobrem luksusowym staje się jedzenie, które wymienia się za o określone gadżety czy drogie rzeczy. Nagle okazuje się, że zapasy się kurczą, a społeczeństwo trzeba karmić nie tylko publicystyczną papką. Pogłębia się chaos, wojna domowa staje się coraz mniej odległą wizją. Narastają nacjonalizmy. Młodzi skrzykują się w grupy i bumelują po zdewastowanych centrach handlowych. Eskaluje przemoc, głównie wobec obcokrajowców, którzy pozostali na wyspie, a stłoczenie zostali w hali lotniska. Gospodarka upada w zaledwie dwa miesiące. • „- Korona szybko stała się bezwartościowa i cały motłoch zdał się na handel wymienny w miejsce pieniężnego. Wszyscy mają jasność, że to nie wystarczy. Społeczeństwo już zaczęło się dzielić, ludzie łączą się w pierwotne grupy w oparciu o więzy rodzinne, przyjacielskie, sąsiedzkie lub według innych kryteriów. Musimy w to zaingerować, żeby zapobiec wojnie domowej”. Czy może być jeszcze gorzej? Temu wszystkiemu przygląda się Hjalti Ingolfsson i to on poprowadzi nas do końca tej historii. Björnsdóttir napisała świetną dystopię, która pokazuje jak niewiele trzeba, aby dotychczasowy ład legł jak domek z kart, a gruzy zaczęły plądrować tabuny rozczarowanych. Pouczająca lektura, ukazująca konsekwencję zrezygnowania z człowiek w sobie na rzecz leniwego konsumenta, którego resentymenty przekształcają w odhu­mani­zowa­nego­ barbarzyńcę. Islandzka pisarka pokazuje, że to, co nam zagraża wcale nie musi przyjść z zewnątrz, ale może zrodzić się wśród nas, jeżeli drastycznie obniży się pewien poziom wygody, który póki trwa, usypia drzemiące w nas roszczeniowe demony.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo