-
Po naprawdę wciągającym "Metro 2033" kolejna część rozczarowuje. Niby jest metro - ostatni bastion ludzkości po atomowej apokalipsie, z jego legendami, strachami i zagrożeniami, ale klimat rozmywa się w licznych retrospekcjach, wewnętrznych monologach i przemyśleniach bohaterów. W 2033 akcja nie rozwijała się może szczególnie szybciej, jednak Artema polubiłam bardziej niż Homera i Saszę. Coś w tej książce po prostu nie zagrało tak, jak trzeba. • Mam nadzieję, że "Metro 2035" będzie podobne raczej do 2033, niż do 2034.