• Po raz pierwszy "Gnój" czytałam ponad 11 lat temu, pisząc swoją roczną pracę z polskiego. Książkę wybrałam przypadkiem, celując na liście w "chwytliwy" tytuł i modląc się by nie było to nic zaporowego do napisania wypracowania. Pamiętam, że na tamten okres książka wcale nie wydawała mi się cienka (jak odbieram ją teraz) ale może wynikało to z tego, że czytając ją skupiałam się by ujrzeć każde możliwe dziesiąte dno, które mogłabym zgrabnie opisać w wypracowaniu. Po latach, kiedy przebrnęłam przed tą powieść w 3 dni naszła mnie taka refleksja - że "za dorosłego" rzadko kiedy czytamy książki doszukując się w nich aż tyle symboliki i ukrytych treści jak to robiliśmy w szkole. Ja wiem, że często było to na siłę i co drugi autor omawianej na polskim książki sam by się zdziwił co tam można za cuda odkopać w jego totalnie wprost napisanych fragmentach, ale i tak widzę jak bardzo ogólnie odebrałabym "Gnój" gdybym podeszła do niego dopiero teraz. Bardzo żałuję, że nie mam już nigdzie tego wypracowania bo ciekawa jestem co widziałam wtedy, czego nie widzę obecnie przesłonięta 'dorosłym' spojrzeniem. Bo własnie o tym jest ta książka, o życiu przedstawionym oczami dziecka - tyle, że wychowanego pod czujnym okiem ojca, dla którego każdy powód był dobry by podnieść rękę i głos na swoją rodzinę. Nie wiem jak odebrałabym powieść czytając ją dopiero teraz, lub gdybym najpierw widziała film "Pręgi", może byłabym rozczarowana jak niektórzy poniżej. Dla mnie to poruszająca książka mająca ogromny wydźwięk. Kontrast humorystycznej formy opisów z dramatem jaki się dzieje przed naszymi oczami sprawia, że widzimy ten ogrom psychicznego obciążenia z dzieciństwa jakie ciągnie się za człowiekiem przez całe życie. Powieść dokładnie pokazuje jak duża odpo­wied­zial­ność­ spada na kogoś, kto podejmuje się wychowania dziecka i jak mało trzeba, żeby obciążyć je traumą. Gnój to książka prosta i wielowarstwowa jednocześnie. Te 11 lat temu pokochałam pana Kuczoka, dziś już wiem, że wyrosłam na zbyt emocjonalną osobę by wracać do jego powieści bez mrugnięcia okiem. Ale zapewne znów to zrobię.
  • Przemoc, przejawiająca się w różnych formach, wysuwa się na pierwszy plan "Gnoju". • Główny bohater próbuje poradzić sobie z psychicznymi ranami zadanymi przez ojca, którego ojcem nigdy nie nazywa, tylko Starym K. Jest dorosły, żyje w "Potem", ale jednak cały czas wraca do szczenięcych lat tresury, gdzie był wychowywany za pomocą pejcza, którego strukturę, zapach i wygląd wciąż dokładnie pamięta. • Stary K znęcał się nad synem nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Sięgał po przysłowia, by w ten sposób zaspokoić swoją potrzebę dominacji, dając wyraźnie do zrozumienia, że syn nie spełnia pokładanych w nim nadziei i ambicji. • Ciosy zadawane przez Starego K. bolały, nie tylko Małego K, ale również mnie. Te fragmenty powieści są najbardziej wstrząsające, każdy zadany cios to ból "rozlewający się ciężarem po całym ciele", "utrwalające wszędobylstwo bólu, utrwalające wszędobólstwo". • Rodzina przedstawiona przez Kuczoka nie jest patologiczną, a całkiem normalną przeciętną rodziną. Jednak to ludzie, którzy choć żyją w jednym domu są dla siebie obcy, łączą ich toksyczne relacje. Granica między miłością, a nienawiścią, dobrem, a złem w tym domu jest bardzo cienka. • Dla głównego bohatera rodzina nie kojarzy się z pozytywnymi emocjami, zostały one zepchnięte przez krzyk, gniew, świst pejcza. Nie potrafi uciec od koszmarnych wspomnień, ciosy zadane przez ojca pozostawiły pręgi, nie tylko na ciele, ale i w psychice. Pręgi te ukształtowały go i naznaczyły na całe życie. • Lektura "Gnoju" wstrząsa, boleśnie nam przypominając, że rzeczywistość w której żyjemy, mimo że wydaje się nam normalna, to jednak pełno w niej brudu i tytułowego gnoju, który prędzej czy później wypłynie. • Marta Ciulis- Pyznar
  • Niezwykle prawdziwa i jakże szczera powieść. Powieść, która aż razi swoją prawdą i której czytanie sprawia ból. Bo uzmysławiasz sobie, że wiele domów skrywa takie tragedie, patologię, dramaty i siniaki... • Oto poznajemy Starego K i jego ojca oraz losy rodziny, której przyszło zmierzyć się z charakterem rodu K. • Ot, kamienica dwupiętrowa, nadchodzą czasy "zaciskania pasa", trzeba sprzedać parter i zamieszkać na piętrze. Dół - kiedyś odzyskamy, wykupimy, ale nie teraz, kiedyś...kiedyś...teraz nie będziemy patrzeć kto tam mieszka, nie będziemy słuchać ich głosów, nie będziemy się do tych "z dołu" przyznawać, bo oni są tu przecież tymczasowo... • A w tym czasie na piętrze toczy się życie rodziny Starego K. Krzyki, wyzwiska, bicie. Dorastające dziecko w oczach Starego ojca nie zasługuje na pochwałę, na przytulenie, na dobre, choćby wymuszone słowo uznania. Ojciec tępi go, bije, gardzi nim, upokarza... Jak czuje się dziecko, które nie znajduje swojego miejsca? Z upływem lat do wtóru Starego K. dołącza żona i obydwoje w duecie szastając wyzwiskami i obelgami do siebie na wzajem zmuszają małego do wychodzenia z domu. Do zostawiania ich w tym monologizowaniu do ścian i sufitów. • Zalewa nas "syf" i tkwimy w szambie po same uszy... • Kuczok bardzo precyzyjnie i DOBITNIE pokazuje nam degrengoladę nas jako ludzi, zanik nas samych i zubożenie ducha, nie wspominając o ciele, które nijak się do ma wizerunku. Bardzo dobra powieść, która otwiera oczy, rani serce i zmusza do zadumy. • Polecam koniecznie

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo