Recenzje dla:
Alibi na szczęście/ Anna Ficner-Ogonowska
-
Nie wiem co napisać na temat tej powieści... Czyta się dobrze, chociaż kilka razy byłam mocno zirytowana zachowaniem głównych bohaterów. Nie brak w powieści dłużyzn, co powodowało, że kilka razy miałam ochotę "przelecieć" kilka/kilkanaście stron wzrokiem bez wczytywania się w treść. • Mimo tego, co napisałam powyżej jest w tej książce jakaś magia, która strasznie mnie do niej przyciągała... • Warto ją przeczytać chociażby ze względu na drugą część, która według mojej oceny jest zdecydowanie lepsza.
-
Szczerze... kiedy następowała premiera tej książki nie zamierzałam ani jej czytać ani tym bardziej kupować. No i nie kupiłam. Ale widać los chciał inaczej i niespodziewanie dla mnie, dostałam trylogię w prezencie pod choinkę od mojej kuzynki, która zatopiła się w lekturze zanim zapakowała ją w papier prezentowy :) • I stało się...lektura pierwszej części "Alibi na Szczęście" wciągnęła mnie nie wiem nawet kiedy i już chciałam tylko więcej i więcej... • "Alibi na Szczęście" - Hanka straciła wszystko. Jej życie zatrzymało się pewnego sierpniowego dnia. Przestała marzyć, a jedyne plany to te, które układa dla swoich uczniów. Kiedy na jej drodze staje Mikołaj, Hania boi się zaangażować, ale on walczy o miłość za nich dwoje. Pomaga im w ty Dominika, której energia i poczucie humoru oraz bezpośrednia szczerość rozłożyły mnie na łopatki. Jest też pani Irenka, prawdziwa skarbnica ciepła i mądrości. To w jej nadmorskim domu, gdzie na parapecie dojrzewają pomidory, a kuchnia pachnie szarlotką i sokiem malinowym, Hanka odnajduje spokój, odzyskuje wiarę w miłość i daje sobie wreszcie prawo do bycia szczęśliwą. • [Link]
-
Bardzo było mi nudno podczas lektury. Z ręką na sercu, ta książka aż się prosi o jakiś zgrzyt. Wszystko jest w niej tak doskonałe, że aż brakuje tchu, aby tę doskonałość objąć. • Bohaterowie, ich miłość, relacje, nawet to co jest powszechnie uznawane za wadę tutaj błyszczy . Nawet wielka tragedia, utrata rodziców i męża dzień po ślubie jest idealna. Doskonała. • Dawno, bardzo dawno nie czytałam o tak rozmemłanej, nijakiej bohaterki. Bez życia, bez serca swojego, ale z kilkoma innymi w piersi i duszy, z cierpieniem w oczach, od choroby do choroby i od nieszczęścia do nieszczęścia. Ona zawsze jest na czas, wszyscy inni zawalają i ona musi ich ratować , przeżywać, martwić się. Zero atrakcyjności. Zero ciekawości. • Okropne jest również to, że facet, który przy pierwszym spotkaniu sprawia pozytywne wrażenie, dobrze rokuje, głupieje. I staje się kolejną wielką kluchą. • Jak dla mnie największą porażką tej książki jest fakt, że w sumie zupełnie nie interesuje mnie co będzie dalej. Co wydarzy się w kolejnej części i ile jeszcze stron autorka poświęci na pseudo rozważania. • Wyrzuciłabym połowę tych rozważań bez szkody dla fabuły. • Autorka lubuje się w szczegółach i detalach pobocznych, które nic nie wnoszą a jedynie nudzą i tak nie ciekawą akcję. • Język przegadany - nieciekawy i mocno nużący. • Całość mocno przypomina pierwsze próby literackie, w których autor jest głęboko przekonany o ważności słów jakie cisną mu się do głowy , więc nie jest w stanie zrezygnować z żadnej z nich. • Może innym taki typ powieści się podoba, mnie niestety tylko nuży.
-
Wiem, że książka ma tłumy wielbicielek, ale mi nie przypadła do gustu. Przeczytałam, ale kolejnych części już nie będę czytać. Jak dla mnie za dużo "wodolejstwa", rozwlekłych opisów, lukru i ogólnie przedobrzenia. Bohaterowie oderwani od życia. Lubię lekturę odprężającą, ale tu nie zdzierżyłam tej warstwy miodu i to sztucznego miodu.
-
"Alibi na szczęście", to powieść, która bardzo przypadła mi do gustu. Wszystkim wokoło mówię, że to najlepsza książka, jaką przeczytałam w ciągu tego, 2014-ego roku. Ale dlaczego tak jest? Po pierwsze fabuła, jest bardzo ciekawa i sprawia, że chce się czytać. Jest ona bardzo wciągająca i naprawdę bardzo trudno jest się od niej oderwać. Historia Mikołaja i Hani jest naprawdę piękna i wzruszająca. Niektórych, myślę, że denerwowałby fakt, że on stara się o nią od ponad pół roku, a Hania nic sobie z tego nie robi. W głębi duszy wcale tak nie jest, ona również go kocha, tylko boi się. Boi się tego, że stanie się to samo, co kilka miesięcy temu, a ona nie chce do tego dopuścić. Na dodatek imię. Być może w prawdziwym życiu nie jest ono ważne, jednak tu odgrywa bardzo dużą rolę. Mikołaj - tak samo miał na imię jej poprzedni partner, którego kochała, a którego już przy niej nie ma. Hania jest bardzo wrażliwą osobą. Nie może zapomnieć zdarzeń sprzed kilku miesięcy, jednak wcale się jej nie dziwię. Przeżyła bardzo dużo złych i smutnych chwil. • Więcej tutaj: [Link]
-
To utwory o uczuciach. Pierwszoplanowym, najważniejszym wydaje się być szczęście. Bohaterowie, walcząc o swoje szczęście, walczą równocześnie o miłość. • Książki Anny Ficner-Ogonowskiej to według mnie uchwycony na kartach papieru fragment życia. Z wszystkimi jego wzlotami i upadkami, którego bohaterowie przebywają raz (pozwalam sobie zacytować za Anią z Zielonego Wzgórza) w „krainie rozkoszy”, innym razem w „otchłani rozpaczy”. Bo przecież takie jest samo życie – przynosi i radość, i ból, i rozpacz, i szczęście… • O książkach Anny Ficner Ogonowskiej pisze Gabriela Kansik z oleskiego Dyskusyjnego Klubu Książki: [Link] (wp.me/p2qabO-OV)
-
Sama nie wiem co o niej napisać, żeby o czymś czasem nie zapomnieć. Książka genialna ! Na początku byłam przerażona ilością stron i rozmiarem czcionki. Jednak już na początku się przekonałam, że książkę pochłania się w tempie bardzo szybkim. "Alibi na szczęście" lekko, przyjemnie i z humorem :) Nie mogę się doczekać aż wezmę do ręki kolejną część :)