• Z każdym oddechem” jest pierwszą wydaną w Polsce częścią cyklu. Niestety w oryginale to już część czwarta. I tutaj tworzy nam się pewien problem. W treści książki czytamy wiele o wydarzeniach rozgrywających się w poprzedniej części. Spotykamy trzy pary małżeńskie których historie to główne wątki książek Mayai Banks. Zaś zarzewie antagonizmów powstałych między bohaterami „Z każdym oddechem”, czyli Elizą i Wadem, roznieciło się podczas bardzo niebezpiecznej misji, która była kulminacją tomu trzeciego serii. O czym dowiadujemy się całkiem szczegółowo w tej części. • Wielka szkoda, że nie dane nam było poznawać losów pracowników Agencji Deveroux zgodnie z pomysłem autorki. Teraz nawet gdyby wydawnictwo zamierzałoby nadrobić stracone tomy, to już nie będzie to samo. • Ale przejdźmy do właściwego tematu. Eliza skrywa od lat mroczną tajemnicę. Gdy była szesnastoletnią dziewczyną poznała psyc­hopa­tycz­nego­ mordercę Thomasa, który po dziesięciu latach spędzonych w więzieniu wygrał sprawę apelacyjną i wkrótce zostanie wypuszczony. Dzielna i nieustraszona dziewczyna nagle musi zmierzyć się z największymi swoim demonami. Postanawia wyjść naprzeciw swojemu prześladowcy, tym samym chroniąc ludzi, którzy są dla niej najważniejsi. Jednak przeszkodą w jej planie działania okaże się Wade Sterling, przystojny i niebezpieczny właściciel galerii sztuki. • Książka wydaje się być lekko przegadana. Fabuła opisana przez autorkę spokojnie mogłaby się zmieścić w wydaniu kieszonkowym, gdyby nie było w niej tak wiele opisów emocji targających bohaterami. Uczucia takie jak strach, nienawiść, miłość w myślach naszych bohaterów urastają do rozmiarów kolosów, z którymi trudno jest się zmierzyć zwykłemu śmiertelnikowi. • Bardzo podobały mi się fragmenty, w których Eliza pokazywała swoje pazurki. Jej przekomarzanie się ze Sterlingiem, wcale nie takie drobne złośliwości, jej relacje z kolegami z Agencji. Miało to fajny klimat, który ja lubię w powieściach. • Mężczyźni w książce dosłownie ociekali testosteronem. Byli silni, charyzmatyczni, waleczni, opiekuńczy. Wyposażeni w śmiercionośną broń rodem z filmów o Jamesie Bondzie. Czy to mi się podobało? Lubię męskich mężczyzn, ale tutaj autorka delikatnie przeholowała. • Podsumowując, książkę przeczytałam błyskawicznie. Historia była całkiem ciekawa. Uczuć i emocji było mnóstwo - jak dla mnie nawet za dużo. Było nieb­ezpi­ecze­ństw­o i namiętność. Myślę, że powieść może się podobać, nawet pomimo kilku niedociągnięć. Jedyne co to bardzo żałuję tych wcześniejszych części serii

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo