• Przeczytałam tą książkę dwa dni temu i nie potrafię myśleć o niczym innym jak tylko o niej. O jej bólu i o ludziach, z którymi się zżyłam, co jest aż niebywałym zjawiskiem...Bo to bohaterowie pokiereszowani, samotni, smutni ale na poły spełnieni. I czuję jakby nadal ta powieść, jej treść i te postaci siedziały we mnie. A to też znak, że ta powieść jest mistrzowsko napisana. Axelsson jest szwedzką pisarką i to jest pierwszy wyznacznik jej geniuszu. Zresztą, Panią Axelsson uwielbiam i cenię i zawsze sięgam po jej książki ze 100% pewnością ich wysokiego poziomu i ...ze świadomością, że "zjadą" mi psychikę. • "Ja nie jestem Miriam" od pierwszych słów porwała mnie w swój świat. Miriam ma 85 lat, tort urodzinowy i wyznaje bliskim, że nie jest tą, za którą się podawała tyle lat. Nie wie ile ma tak faktycznie lat, bo kto wtedy notował? Nikt z rodziny nie żyje, a Miriam...to była więźniarka obozów koncentracyjnych. Przeżyła dzięki jakiemuś niewytłumaczalnemu szczęściu. Rodzina zginęła, ukochany braciszek zmarł na jej oczach w efekcie badań dr Mengele. Życie straciło sens, rozwiało się jak dym z pieców krematoryjnych, które dzień w dzień spalały ciała pracując bez wytchnienia. Ludzie przychodzili i odchodzili, człowiek uczył się nie kochać, nie przywiązywać, nie pragnąć drugiego człowieka. Nigdy nie było wiadomo czy będzie coś do jedzenia, czy będzie miejsce do spania, czy kolejny dzień będzie tym przeżytym i danym od Boga, czy będzie tym ostatnim naznaczonym "wyrytym" numerem obozowym. Miriam była Romką, Cyganką lecz stała się... Żydówką. Musiała. Tylko to dało szansę na życie... • A teraz wnuczka słucha jej historii i nie potrafi tego odpowiednio wyrazić. Słucha i milczy i porównuje swój świat samotnej matki i dochodzącego partnera ze światem babci, tak diametralnie innym. Przerasta ją samo wyobrażenie a słowa babci są jakby nie w pełni dla niej zrozumiałe, jakby nie umiała mówić. • I jest dorosły syn, którego Miriam chce chronić w jakiś swój przyszywano-matczyny sposób. Nie chce go obciążać własną przeszłością ukrywając siebie gdzieś za kurtyną codzienności. Obozy piętnują. Miriam walczy każdego dnia o to, by uśmiechem nie nastręczać złych wspomnień, by uśmiechem niwelować złe tematy, by uśmiechem ukrócać niewygodne spojrzenia. To kobieta, od której powinniśmy się uczyć. Niewyczerpana kobieca studnia ciepła, pokory i spokoju okraszonej wielkim cierpieniem, łzami i bólem. • Axellson sięgnęła po ciężki temat. • Moja dusza nadal walczy... • Umysł nie potrafi wymazać słów z kart powieści... • W mojej głowie jest ciasno od natłoku myśli ....
  • Kto by pomyślał, że Miriam przed śmiercią ustrzeże kłamstwo? I to kłamstwo, w którym tkwiła przez ponad siedemdziesiąt lat. Miriam to Romka, którą poznajemy w momencie gdy ma już 85 lat… W dniu swoich urodzin oznajmia, że tak naprawdę nie nazywa się Miriam, co jej bliscy uznają za pierwszy objaw demencji. Jedyną osobą zainteresowaną słowami kobiety zdaje się być jej wnuczka Camilla. Podczas letniego spaceru Camila poznaje całą historię życia swej babci. Jak się okazuje Miriam w swym życiu doświadczyła wiele złego. Młodość, którą spędziła jako więźniarka w Auschwitz, śmierć jej brata Didiego i kuzynki Anuszy, a następnie kolejne męki związane z jej pobytem w Ravensbrück. Udało jej się jednak wrócić do powojennej Szwecji. Uratowała ją przede wszystkim tożsamość pewnej nieżyjącej Żydówki, niejakiej Miriam Goldberg, którą legitymuje się po dzień dzisiejszy… • „Ja nie jestem Miriam” to niesamowita opowieść o ludzkiej krzywdzie, życiu w ciągłym strachu, pełnym wyrzeczeń oraz świadomego bólu. To mocna i głęboko poruszająca opowieść o jednym z najbardziej bolesnych stuleci w historii Europy. Naprawdę świetna…

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo