• Czytałem ostatnio książkę Martyny Wojciechowskiej pt. „Etiopia. Ale czat!”. Wiecie, co mnie skusiło? Po pierwsze piękne zdjęcia (jest ich naprawdę dużo i są ogromnym atutem tej pozycji). Po drugie… pogoda za oknem! i zapragnąłem przenieść się w cieplejsze rejony :) Książka Martyny Wojciechowskiej nadawała się do tego celu wspaniale. • „Etiopia. Ale czat!” to świetna pozycja zarówno dla osób pragnących wybrać się do tego kraju i poczytać kilka przydatnych informacji jak i dla takich ciekawskich jak ja, którzy siedząc w chłodnej już Polsce chcą dowiedzieć się czegoś o zupełnie obcym dla nich miejscu: poznać podstawowe wiadomości o kulturze, charakterze, przyrodzie, wierzeniach i zabytkach tego kraju. Nie znałem wcześniej stylu Martyny, ale okazało się, że pisze ona bardzo przystępnie. • Etiopia jest bardzo różna: zielona i dotknięta suszą, radosna i pełna biedy, pija się tu Coca-Colę i tedż (czyli napój alkoholowy z miodu, wody i liści geszu). No i oczywiście kawę! Kościoły buduje się pod ziemią, samoloty nigdy nie latają o czasie, busiki odjeżdżają „gdy się uzbiera odpowiednia ilość ludzi”, Etiopczycy biegają… bo lubią! A poza tym chcą reprezentować swój kraj na olimpiadzie. Mieszkają tam „dzikie ludy” takie jak Hamerowie, Konso, Bodi i wielu innych – każdy ma swoje fascynujące zwyczaje. • Zachęcam, byście sami odkryli Etiopię dzięki tej książce Wojciechowskiej. Ja czytałem ją i oglądałem z wypiekami na policzkach. I przez chwilę zapomniałem, że za oknem jest szara, deszczowa pogoda...

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo