Recenzje dla:
Dziesięć godzin/ Maria Nurowska
-
Nigdy wcześniej nie czytałam książek Marii Nurowskiej. Nie przepadam za nurtem tzw. prozy kobiecej – nie przez wzgląd na wysublimowany gust i czytelnicze ambicje, ale na niską tolerancję kiczowatych dialogów i czarno-białych postaci w książkach tego typu. Ze wstydem przyznaję się: błądziłam. Przeczytałam najnowszą książkę Marii Nurowskiej i już sięgam po jej starsze powieści. Dziesięć godzin, czyli ta ostatnia, jest literackim weto autorki wobec obecnej sytuacji politycznej. Na okładce Wydawca umieścił jej wypowiedź: Ta książka zrodziła się z mojej niezgody na to, co się dzieje wokół mnie, i przekonania, że nie można milczeć. • Powieść jest nawiązaniem do Mistrza i Małgorzaty Michaiła Bułhakowa. Nawet bohaterowie są ci sami: Woland, Asasello, Behemot, Fagot. Tym razem przybywają jednak nie na Patriarsze Prudy w Moskwie, w ateistycznym Związku Radzieckim, lecz do Warszawy, w katolickiej Polsce. Podobnie jak u Bułhakowa – fabuła książki Nurowskiej zbudowana jest na frapujących paradoksach. W Moskwie Szatan stał na straży fundamentów chrześcijaństwa. Tutaj, w katolickim kraju, wysłannicy z piekła mają na celu obalenie obecnego rządu, ponieważ działający (rzekomo) w imię katolickich wartości politycy zapominają o przyzwoitości. I znów aktualny staje się cytat z Fausta J.W. Goethego: Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro. • W Dziesięciu godzinach co krok znajdujemy przykłady surrealizmu i absurdalnego humoru, jakby żywcem wzięte z książki Bułhakowa. Najwyraźniej widać je w opisach dywersyjnej działalności Asasella. Pojawiają się wyraźne odnośniki do osób piastujących współcześnie najważniejsze funkcje w Rzeczpospolitej, które stawiane są w tak zabawnych sytuacjach, iż podczas czytania trudno powstrzymać się od śmiechu. • Jakby dla przeciwwagi, na tle polityki, katastrofy lotniczej nad Smoleńskiem, wycinki lasów, czarnych parasolek itd., jak promień światła w tunelu rysuje się nie mniej ważny wątek powieści: historia Małgorzaty. Bohaterka jest sędziną i w całej szatańskiej intrydze odgrywa istotną rolę. Wzorem Bułhakowa – wraz z Małgorzatą pojawia się Mistrz. I miłość, która – tak jak czasem w życiu bywa – przychodzi późno, wydarzyć się nie powinna i dlatego właśnie się wydarza. Opozycjonistów „literatury kobiecej” mogą kłuć w oczy opisy rozkwitającego uczucia, ale koniec końców prawdopodobnie przyznają mi rację – jest to wątek potrzebny. Odrobina lukru w morzu groteskowej goryczy. • Powieść – traktowana zupełnie na serio – nie wszystkim się spodoba, ale też nie takie jest jej zadanie. Nurowska, oddając czytelnikowi tę książkę, rozkłada ją przed nim jak czarny parasol. Jak dobrze wiemy – gusta i poglądy są różne. Niektórzy z nas wolą kolorowe parasole. • Maria Mazur-Prokopiuk • Biblioteka Kraków