• Książki Adama Fabera mają w sobie to coś, co za każdym razem każe mi niecierpliwie wyczekiwać ich premiery. Nawet wtedy, gdy znajduję w poprzednim tomie pewne niedociągnięcia, to jednak zawsze szybko o nich zapominam i z nieskrywaną przyjemnością sięgam po kolejną część, by przekonać się jak potoczą się dalsze losy Strażników oraz magicznego Jaaru. W przypadku „Megapolis” wcale nie było inaczej. Po tych wszystkich szumnych zapowiedziach, nie mogłam się wprost doczekać na premierę piątego tomu. • Moje oczekiwania względem tej książki okazały się chyba jednak zbyt wielkie, ponieważ w przeciwieństwie do poprzednich tomów na początku niespecjalnie polubiłam się z „Megapolis”, a jego lektura strasznie mi się dłużyła. Przez pierwsze kilka rozdziałów akcja parła w ślimaczym tempie na przód. Miałam wrażenie, że prawie nic się nie dzieje, choć wbrew temu wrażeniu ciągle pojawiały się nowe wątki, a fabuła nie raz zaskakiwała swoją wielowątkowością. Jednak ciągle coś nie pozwalało mi pozbyć się wrażenia, że tempo akcji zamiast przyśpieszać zwalnia. Na dodatek miałam straszny problem z Kate i Jonathanem. Okropnie irytowała mnie ta ich relacja i o ile zachowanie Jonathana byłam w stanie zrozumieć, tak ciągłe humorki oraz fochy Hallander bardzo działały mi na nerwy. Nie będę tutaj jednak przytaczać żadnych przykładów, aby nikomu nic nie zaspoilerować, ponieważ w przypadku piątego tomu byłoby to nie do uniknięcia. • Trzeba jednak przyznać, że Adam Faber niesamowicie rozwinął swój warsztat pisarski. Widać naprawdę wielką różnicę między stylem z „Księgi luster” a „Megapolis”. Co prawda język jakim autor się posługuje pozostał prosty i przyjemny, lecz stał się o wiele barwniejszy i bez problemu pobudza wyobraźnie czytelnika. A fakt, że autor pieczołowicie dba o nawet najdrobniejsze szczegóły dodaje tylko magii jego książką. • Nie byłabym chyba sobą, gdybym nie wspomniała o jedynej rzeczy, która chyba nigdy się nie zmieni i na pewno nie zawiedzie mnie w przypadku „Kronik Jaaru”. Mianowicie mówiąc chodzi o szatę graficzną, która podobnie jak w przypadku poprzednich tomów jest wprost zachwycająca, zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz książki. Dawno nie spotkałam się z drugą taką serią, której okładki za każdym razem byłyby tak oszałamiająco piękne. Będę to powtarzać do znudzenia, ale Czwarta Strona wraz z We need Ya bezsprzecznie tworzą jedne z najpiękniejszych okładek na polskim rynku wydawniczym. • Reasumując, „Megapolis” to całkiem udana kontynuacja przygód Kate Hallander oraz Strażników, która nie raz zaskoczy czytelnika. Książka ta jest kompletnym przeciwieństwie swoich poprzedniczek, przez co wydaje mi się, że nie każdy znajdzie w niej to czego szuka. Sama jednak nie mogę się doczekać co następnym razem wymyśli Adam Faber, dlatego już teraz wyczekuje kolejnych części, a Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po „Kroniki Jaaru”. Przekonajcie się na własnej skórze jak magiczny może być świat ferów.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo