-
Tym razem Jonas Jonasson nie popisał się ani swym dobrym humorem, ani wartką akcją, ani też tematem... Książka o słynnym Andersie, którego trudno nazwać mordercą , a znacznie łatwiej zwyczajnym krętaczem mnie zupełnie nie urzekła. Tytułowy bohater na początku uchodzi za wielkiego zbrodniarza, następnie doznaje religijnego oświecenia i staje się pastorem. Mimo wszystko nadal skupia się tylko i wyłącznie na wyłudzaniu pieniędzy od ludzi. Nieoczekiwany zbieg okoliczności sprawia, że w końcu trafia za kratki po raz kolejny za coś, czemu nie do końca jest winien. Na jego "krzywdzie" natomiast wzbogacają się jego dwaj "przyjaciele" - Per i Johanna. To by było na tyle. Sama akcja raczej nudna, brak w niej spontaniczności i świetnego czarnego humoru, z którym tak często mieliśmy do czynienia w słynnym "Stulatku, który wyskoczył prze okno i zniknął". Ogólnie rzecz ujmując bardzo słaba proza. Nie polecam. Proponuję skupić się na czymś znacznie bardziej interesującym. Ja na tej lekturze kończę moją przygodę ze słynnym Jonassone'em... Więcej po niego nie sięgnę, bo mnie zbyt mocno nuży... To wszystko.