• "Najbardziej poetycka opowieść o entropii jaką kiedykolwiek przeczytałem." • - M. E.Cabak • Jak zwykle w przypadku powieści pisanych "Systemem Dostojewskiego", gdzie co trzy linijki pojawia się nowy bohater i nazwisko, nie miałem nawet szans ogarnąć: kto, co, z kim i kiedy. Ponieważ jednak już od dawna przestałem się przejmować tą przykrą niedoskonałością mojego mózgu, brnąłem cierpliwie przez to parne grzęzawisko imion, pokrewieństw i dat. Mozolnie przebijałem się przez barokowy gąszcz zdań aromatycznych, że miejscami mdlących, aż do furiackiego finału, który jest najlepszy z całej książki i który z cesarską hojnością wynagradza poniesione niewygody. • Najzabawniejszą dla mnie konkluzją z tej akurat lektury jest to, że o ile u Dostojewskiego te genealogiczne potrójne aksle i tulupy mają dla uchwycenia sensu znaczenie, o tyle u Marqueza jest to jedynie ozdobnik, który spokojnie można od reszty odkleić. Dlatego zresztą Marqueza jestem w stanie przebrnąć, a przy Dostojewskim po prostu tracę wątek. Taka wada mózgu, gubię się w detalach.
    +2 wyrafinowana
  • Żadna książka mnie jeszcze tak nie wymeczyła. I chyba pierwsza której nie skończyłem. Przed stoma stronami do końca poddałem się.
  • Niesamowita, magiczna opowieść o rodzinie Buendia i miasteczku Macondo. I choć na początku może ona przytłaczać i zniechęcać, to tych, który doczytają ją do końca, pozostawia w poczuciu zachwytu.
  • Jest to powieść, która wciąga od pierwszych stron. Jest w niej coś nieuchwytnego, co powoduje chęć zagłębienia się w historię rodziny Buendiów i wywołuje ciekawość, jak to wszystko się skończy. • Wciąż powtarzające się imiona i wiel­opok­olen­iowo­ść skłoniły mnie do stworzenia drzewa genealogicznego rodziny, uzupełnianego z biegiem lektury. W ten sposób opowieść stała się bardziej przejrzysta i zrozumiała. Polecam ten sposób dla uporządkowania całej historii.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo