• Są to wspomnienia jednego z najlepszych polskich myśliwców, który służył w 142 eskadrze 4 pułku lotniczego, w kampanii wrześniowej w składzie Armii Pomorze. • Z dynamicznego opisu zmagań z nieprzyjacielem wyłania się obraz doskonale wyszkolonych i bitnych polskich pilotów, którzy jednak niewiele mogli zdziałać na przestarzałym sprzęcie. • Dla przykładu: eskadra Skalskiego latała na samolotach myśliwskich PZL P-11c, tzw. „jedenastkach” o prędkości maksymalnej 390 km/h, pułapie 8000 m, uzbrojonych w 2 lub 4 karabiny maszynowe. Zmagała się z niemieckimi Dornierami (485 km/h, 9000 m, 6 karabinów) i Messerschmittami (560 km/h, 11400 m, 2 karabiny + 2 działka). Nawet bombowce nieprzyjacielskie, które Polacy w założeniu mieli ścigać, były od nich szybsze. Jedynym atutem polskich samolotów była ich zwrotność. Polacy doskonale to wykorzystywali, co w połączeniu z błyskawicznym atakiem przynosiło niespodziewane efekty. Niemcy mimo wszystko lękali się polskich lotników, którzy zadawali wrogowi dotkliwe straty. • Wyraźnie też zaznaczony jest kontrast sposobu walki obu stron. Pierwszego dnia wojny Skalski wylądował przy zestrzelonym samolocie, opatrzył rannych Niemców i odstawił ich do najbliższego szpitala. Niemcy natomiast strzelali nie tylko do rannych pilotów, ale nawet do całkowicie bezbronnych skoczków spadochronowych. • Książka jest estetycznie wydana, ilustrowana czarno-białymi zdjęciami polskich i niemieckich samolotów. Czyta się ją z zapartym tchem i aż szkoda, że kończy się na przekroczeniu granicy polsko-rumuńskiej, dokąd Skalski został skierowany wraz z grupą najbardziej zaawansowanych w walkach pilotów i najbardziej doświadczonych mechaników po odbiór angielskich Hurricane’ów i francuskich Morane’ów, zakupionych przez rząd Polski tuż przed wybuchem wojny. • Polecam!

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo