• Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Po tym, jak Bianka została zaatakowana przez swojego ojca, dziewczyna przerażona tym, w jakim tempie posuwa się jej związek z Jamesem, postanawia odsunąć się od bohatera, by móc na spokojnie uporać się ze swoimi uczuciami. Okazuje się jednak, że życie bez Jamesa, gdy Bianka już trochę go zaznała, jest trudniejsze, niż by się mogło wydawać. Jej decyzji nie ułatwiają jednak liczne obelgi na temat jej związku z Jamesem ze stron gazet, czy w końcu czyhający na każdym kroku paparazzi liczący na kolejną okazję, by ukazać ją w jeszcze bardziej nieprzychylnym świetle. Czy jednak Bianka postanowi wrócić do Jamesa, którego zaczyna darzyć coraz to większym uczuciem? • Bardzo ciekawiło mnie to, w jaki sposób zakończyła się pierwsza część serii, dlatego mimo wad z jakimi się w niej spotkałam, nie wyobrażałam sobie, abym nie sięgnęła po Pod samym niebem. Jedno wiem na pewno - autorka potrafi przedstawić historię w taki sposób, że nie można się jej oderwać. Jednak czy to wystarczy, aby zatrzymać czytelnika przy sobie na nieco dłużej? • Do historii w Pod samym niebem wracamy jakiś czas po tym, jak Bianka została zaatakowana przez swojego ojca. Szczerze to jestem nieco zawiedziona, że autorka zaczęła książkę w dosyć odległym od poprzednich zdarzeń czasie. Nie jest bowiem do końca wyjaśnione, co też takiego działo się z bohaterami przez ten czas, gdy dziewczyna wracała do zdrowia. Szkoda, że R. K. Lilley postąpiła tak, a nie inaczej, jednak jest to jeden mały minus, który mogę znieść. Cieszę się, że autorce udało się utrzymać cały czas taki sam charakter książki, jak i samych bohaterów. Czasem zdarza się, że pod wpływem takich sytuacji, jaka miała miejsce właśnie w zakończeniu pierwszej części serii, sami bohaterowie zmieniają się tak, że później mocno odbiegają od tego, jak czytelnik ich zapamiętał. Tutaj jednak tego nie mamy. Owszem, widać, że zarówno w Biance, jak i w Jamesie zaczyna zachodzić zmiana, czy to dotycząca ich związku, czy też całego życia, jednak została ona przedstawiona bardzo łagodnie. Mi jak najbardziej to odpowiada, gdyż przypadki, gdy po powrocie do serii dowiaduję się, że bohater, którego tak bardzo polubiłam poprzednio, nie jest już do końca sobą, zdecydowanie nie należą do moich ulubionych. Autorce ów zmiany udało przeprowadzić się w bardzo naturalny i delikatny sposób, który sama bardzo lubię. • Jeśli chodzi o pozostałą część fabuły, to gdy się nad tym zastanowić, nie ma tu nic wielce spektakularnego. Historia jest bardzo przyjemna i czyta się ją z wielkim zapałem, jednakże nie ma tu zbyt wielu zwrotów akcji. Jak jednak wspomniałam już wcześniej, autorce po raz kolejny udało się mimo wszystko zatrzymać czytelnika przy sobie. Nie wiem jednak, czy tym razem to wystarczy. Ja zapewne sięgnę po kolejną część serii, jednak chyba tylko z czystej ciekawości, bo a nóż może pojawić się coś na prawdę zaskakującego. • Gdybym miała podsumować krótko całą książkę powiedziałabym, że owszem było przyjemnie i może nawet nieco lepiej niż w przypadku Podniebnego lotu, jednak nie znalazłam tutaj niczego, co koniec końców mocno trzymałoby mnie przy tej historii. Fabuła była ciekawa, jednak w dość umiarkowany sposób. Myślę, że do całości idealnie pasuje słowo przyjemna. Z pewnością warto do niej zajrzeć, gdy przeczytało się już pierwszą część serii, jednak gdybym ja sama zastanawiała się dopiero, czy w ogóle dać szansę tej serii, raczej nie traciłabym na nią czasu.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo