• Wybitna proza.
  • Jest to nietypowa literatura, nie dla każdego, ale jak ktoś przeżył śmierć bliskiej osoby ...to zrozumie
  • Nie przebrnęłam. Język wulgarny, prymitywne spojrzenie głównej bohaterki skutecznie zniechęciło mnie od czytania. • Zdecydowanie nie moja wrażliwość literacka
  • Główną bohaterką nagrodzonej publikacji „Ten się śmieje, kto ma zęby” jest niejaka Wera. Jeszcze do niedawna prowadziła swój męski zakład fryzjerski i bardzo kochała ten fach. W chwili gdy ją poznajemy stara się zorganizować pochówek dla swego zmarłego męża Karola. Karol był dżokejem, który w swej karierze zdobył mnóstwo nagród. Ale co mu z tego, jak teraz przeniósł się do zupełnie innego świata. Wera błąka się po znajomych i nieznajomych, wyprzedaje wszystko co ma, by pochować Karola w sposób godny, ale zachowując przy tym minimalizm. Wera i Karol przeżyli ze sobą całe życie i to właśnie o ich wspólnym bytowaniu jest ta historia, a także o różnego rodzaju miłostkach i anegdotkach z życia zawodowego. Wera mimo takich, a nie innych kolejek losu jest kobietą silną, charyzmatyczną, twardo stąpającą po ziemi. Absolutnie „nie daje sobie w kasze dmuchać” nikomu. Straciła w życiu wszystko, ale idzie dalej w towarzystwie swego psa Waciaka, nie oglądając się na innych. Wera to nie bohaterka do lubienia, czy nielubienia. Jest bezczelna, prosta, odważna, zaskakująca. Ona ma przykuwać uwagę swoim naturalnym, jak dla niej, sposobem bycia i zwyczajnością, bo ludzie z takim sposobem bycia i pojmowania świata jak Wera są także wśród nas. I to jest niezaprzeczalne. Zyta Rudzka w swej lekturze zachwyca czytelnika przede wszystkim niek­onwe­ncjo­naln­ą formą, językiem, indywidualnym, oryginalnym stylem. Jest mistrzynią w swoim fachu niczym jej Wera właśnie. Bardzo udana proza. Polecam!!!
  • Ta książka pełna jest błyskotliwego humoru - choć nie jest to komedia. To opowieść o kolejnych utratach, pożegnaniach, żałobach i radzeniu sobie z nimi i historia kobiety nie poddającej się bolesnym doświadczeniom – silnej, odważnej, pewnej siebie i swojej wartości. Język, którym Rudzka opowiada tę „herstorię” jest bardzo dynamiczny, mocny w wyrazie i jednocześnie plastyczny, co czyni przekaz niezwykle sensualnym.
  • Autorka zdecydowanie powiela pomysł James Joyce's i jego "Ulisesa". Monolog wewnętrzny, strumień świadomości, niejasna chronologią zdarzeń. Język barwny, przerywany dowolnie dowcipnymi dialogami, przedstawiający nies­komp­liko­wane­ refleksje biseksualnej fryzjerki. Życie wewnętrzne postaci skupia się na "cycach" i "kudłach".
  • Książkę bardzo ciekawie się czyta, miejscami jest też naprawdę zabawna mimo mrocznej tematyki. Doceniam niesamowity język i to, że autorka uczyniła główną bohaterką starszą kobietę, która jest dumna, wyzywająca, rezolutna i nadal ma apetyt na życie mimo dotkliwego ubóstwa i traumatycznych przeżyć. • Jednocześnie niektóre pomysły zupełnie nie przekonują. Trudno zrozumieć, dlaczego Wera nigdy nie próbuje szukać pomocy medycznej dla ciężko chorego męża. Rażąco niep­rawd­opod­obna­ jest groteskowa lesbijska scena na końcu powieści. Mąż (Dżokej) to bezbarwna i niemal wyidealizowana postać. Można też odnieść wrażenie, że związki Wery opierały się przede wszystkim na pociągu seksualnym, niektóre sceny przywodzą zresztą na myśl literaturę pornograficzną.
  • Extra - niebanalnie, mięsiście, wulgarnie, wesoło, ale i z zadumą. Świetna pozycja....
  • Beznadziejna

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo